Bardzo zaintrygowało mnie zachowanie basiora. Fakt, był okropnym dziwakiem, ale tacy są najciekawsi. Nie miałem więc wyboru i postanowiłem za nim pójść. Będę miał tego cudaka na oku. Poszedłem za nim do jakiegoś dziwnego barku. Na górze widniał stary, zniszczony napis: "Bar Light". Jaka to ciekawa nazwa. Moim zdaniem jednak kompletnie nie pasowała do tego miejsca. Było w końcu ciemno! Gdy wszedłem do środka zobaczyłem tłum pijanych wilków śmiejących się z siebie nawzajem. To było chore. Jak takie inteligentne stworzenia jak wili mogły by dać się tak otumanić?! Gdzie jest ich godność? Ja, jako cyborg, nie mogłem pić ani jeść. Na moje szczęście. Nie zamierzałem pijany zataczać się po podłodze! To..to byłoby niezdrowe! Mój nowy "znajomy" zniknął mi z oczu. Miałem co do tego mieszane uczucia. Obok mnie stanęła wadera. Skądś ją znałem, jednak nie mogłem przypomnieć sobie jej imienia.
- Cyborgu, możemy pogadać?
Dopiero po głosie poznałem, że jest to Nemezis. Jedna z nielicznych alph w mieście. Zdążyłem się z nią nawet zaprzyjaźnić. Moim zdaniem jednak wadera nie powinna zajmować się walką. Spytałem ją o masywnego basiora, w brązowym futrze i o dziwnym spojrzeniu. Nikogo takiego nie widziała dzisiaj w klubie.
- A właściwie, to o co chciałaś zapytać?
W tej chwili usłyszałem dziwny, dobrze znany mi śmiech. Poszedłem w jego stronę. Spodziewałem się ujrzeć tego basiora, leżącego na podłodze i pijącego wino. Nie wiem, jak mogłem się aż tak bardzo pomylić! Basior walczył z jakimś innym wilkiem, pewnie Etą. Dlaczego tak pomyślałem? Wilk był bardzo słaby. W każdym razie słabo walczył. Po chwili powalił go mój znajomy i zaczął rozszarpywać. Na podłodze krew zmieszała się z alkoholem. "Teraz topi marzannę w winie, czy co?" - pomyślałem i skoczyłem na niego. Nie zamierzałem go zabijać. W tym samym czasie Nemezis zdołała ogarnąć tłum wilków, który jeszcze przed chwilą tutaj stał i wrzeszczał: "WALCZ! WALCZ! ŚMIERĆ! KREW!". Basior powalił mnie na ziemię i już miał rozszarpać gardło, kiedy obok niego pojawiła się Nemezis, a ja zdołałem spowolnić czas i uderzyłem z całej siły basiora. On i Nemez myśleli, że jestem niewiarygodnie szybki. Błąd. Ja nie byłem szybki, to czas był spowolniony. Po chwili jednak z powrotem czas ruszył normalnie, a basior patrzył na mnie z nienawiścią w oczach.
- Nie ma za co. - powiedziałem spokojnym tonem. - Hetman jestem, a ty to kto?
- Po gówno ci taka informacja! - warknął tylko basior.
- Grzeczniej. a jestem grzeczny, to i ty możesz.
<Blushed? Wybacz długość.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odciśnij łapę i pozostaw swój ślad!