Śmiałem się tak przez jakieś pięć minut i nie zamierzałem przestawać.
-Przepraszam,czy ty się dusisz?-Spytał kulturalnie wilk.
-Wybacz panie "ą,ę",ale Twój żart mnie rozjebał.-Dalej się
śmiałem,wytarłem łapami łzy które zaczęły lecieć mi od
śmiechu,poklepałem Hetmana po ramieniu po czym się
wyprostowałem.Złapałem powietrze biorąc głęboki wdech do płuc,potem je
wypuściłem,towarzyszył temu cichy świst.Myślałem,że tej karuzeli śmiechu
nic nie zatrzyma,a jednak udało mi się jakoś ją opanować.Uśmiechnąłem
się szeroko.
-Słuchaj,wyglądasz na kogoś kto żyje parę dobrych lat na tym
świecie.Kojarzysz paradę równości w dwutysięcznym piętnastym?W swoim
poprzednim wcieleniu,jako terrorysta podłożyłem tam dziesięć bomb,z
jedenastą wybuchnąłem wśród przedstawicieli tego całego gówna.-Mówiąc to
oparłem się o ścianę,wyjąłem z grzywy deringera i zacząłem nim się
bawić, szczerząc przy tym kły.
-Uważam iż nie jest to powód do chwalenia się.-Odparł,na jego pysk wlazło zażenowanie.
-A czy ja się chwalę?Mówię tylko jak było,to w końcu ty-w tym momencie
tknąłem go pazurem w klatkę piersiową,ku mojemu zaskoczeniu była twarda
oraz zimna-Próbowałeś mi wmówić,że jestem gejem.-Dokończyłem odsuwając
się od nieznajomego.
-Fajnie miałeś w łagrze?-Zakpiłem,chodziło o jego temperaturę ciała.
-Co ty wygadujesz,nigdy nie byłem w łagrze.-Podszedł bliżej mnie.-O co Ci chodzi?-Kontynuował na co ja się tylko uśmiechnąłem.
-Jak postawisz mi whisky w pobliskim barze dla wilków,to Ci
odpowiem.-Ruszyłem w stronę ów miejsca.Hetman wyglądał na
inteligentnego,lecz zawsze można było spróbować nim zamanipulować.
-Hej,to podchodzi pod wykorzystywanie.-Odezwał się.-Wiem,ale to ty
chcesz wiedzieć o co chodzi nie ja.-Oblizałem pysk na samą myśl o
wódce.Wiedziałem,że nie rozmawiam z idiotą,co mnie ucieszyło.Nie
wiem,czy koleś wie,że w barze kręcą się same ciemne typy,a ja często
wchodzę tam w bójki,które kończą się śmiercią przeciwnika,ale przecież
po co mu to wiedzieć.
-To jak idziesz?-Basior nie wykazywał zainteresowania.-Dobra nie
ważne,sam sobie kupię ten trunek,nara.-Zacząłem odchodzić w stronę
baru.Nowo poznany był ciekawski,więc to czy pójdzie za mną było kwestią
czasu.Nie minęły dwie minuty a Hetman szedł już koło mnie.Uśmiechnąłem
się szyderczo pod nosem.Droga do baru zaczęła wieść przez coraz to dla
niektórych "straszniejsze" uliczki.
<Hetman?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Odciśnij łapę i pozostaw swój ślad!