15 lip 2016

Od Hajime

Ziewnąłem szeroko, mrugając kilka razy. Przed moimi oczami rozciągał się ten sam widok, co każdego ranka. Wielki pokój o wysokich, wąskich oknach. Ze zniszczonymi eleganckimi meblami i kilkucentymetrową warstwą pyłu na podłodze.
Wstałem i przeciągnąłem się, aż coś pyknęło mi w kręgosłupie. Od wielu dni próbowałem coś z tym bałaganem zrobić. Na tyle, ile się dało, sprzątałem całą nową siedzibę. Na początku Kaede mi pomagała, ale potem... Cóż, znalazła sobie ciekawsze zajęcia. Jeśli chodzi o Yuki'ego to jakiś tydzień temu siostra dała mu starą złamaną miotłę i powiedziała "Po prostu zamiataj.", a młody robił to bez przerwy przez kilka godzin aż sobie o nim przypomniała. Od tamtej pory nie pozwoliłem jej na dawanie mu jakichkolwiek poleceń.
Omiotłem pobieżnym spojrzeniem pokój, by względnie się zorientować, gdzie też jest moje kochane rodzeństwo. Kaede siedziała na kanapie z czerwonymi obiciami i czyściła swój ulubiony sztylet jakąś szmatką, która ani trochę nie mogła sprawić, by broń stała się bardziej błyszcząca.
- W życiu tym tego nie wypolerujesz - rzuciłem, podchodząc do niej, przeskakując po drodze nad złamanym krzesłem.
- Och, łaskawie się obudziłeś - mruknęła, nie patrząc na mnie.
- Gdzie Yuki? - Obróciłem się, rozglądając w poszukiwaniu szczeniaka wpatrzonego w ścianę. Nie znalazłem go.
- Nie wiem - syknęła ostro, patrząc na mnie z pretensją. Jak bym to ja go zgubił. Poczułem, że ją wkurzam. Ukłucie bólu wrogości w sercu, którego nie mogłem się pozbyć. Oczywiście zorientowała się, że wiem, bo spojrzała na mnie krzywo.

13 lip 2016

Hajime


Godność: Hajime
Płeć: Basior
Historia: Urodzony w kochającej rodzinie, otoczony opieką już od chwili narodzin. Dobrze dogadywał się z rodzicami. Kiedy miał kilka miesięcy, urodziła się jego siostra. Z nią relacje wyglądały już gorzej, ponieważ Kaede za wszelką cenę starała się mu udowodnić, ze potrafi sobie radzić sama i jest we wszystkim lepsza od niego. Zresztą nawet dzisiaj tak to wygląda. Rok później jego matka zachorowała na jakąś nieznaną chorobę. Była wtedy w ciąży, zdołała urodzić, zanim zmarła. Yuki, najmłodszy w stadzie wymagał nieustannej opieki pozostałych. Atak grupy wilków zmusił rodzinę Hajime do przeprowadzki, więc wędrowali długo, zanim zdołali się osiedlić w rozpadającym się dworze, który przed wiekami należał do jakiejś ludzkiej arystokracji. Szczęście nie trwało długo, pewnego dnia ojciec basiora wyszedł na polowanie i już nie wrócił. Od tamtego czasu Hajime przejął obowiązki rodziców i stara się jak najlepiej dbać o rodzeństwo.
Opis: Zacznijmy od tego, że jest to osóbka przyjaźnie nastawiona do każdego, kogo napotka. Chętnie zawiera znajomości, ale uważa, że na prawdziwych przyjaciół nadają się tylko nieliczni. Wilk ten posiada dość łagodne usposobienie, co jest rzadko spotykane wśród jego pobratymców. Nie jest istotą złą, takie ma zdanie o sobie. Hajime nie cechuje w żadnym stopniu okrucieństwo, brutalność, czy też zjadliwość; walkę traktuje raczej jako ostateczny środek, jeśli chodzi o jego własne życie, lub godność (choć tego wilka łatwo sprowokować, zdarzy mu się czasem zapomnieć o własnych zasadach). Stara się żyć w zgodzie z innymi, oraz własnym sumieniem. Nigdy nie byłby w stanie wyrządzić komuś krzywdy, jeśli ten sobie na to nie zasłużył. Każdego, niezależnie od gatunku, darzy szacunkiem, zachowując przy tym odpowiedni dystans. Ceni sobie szczerość; silniejszym od siebie nie będzie prawić fałszywych komplementów tylko po to, by wkupić się w ich łaski. Nie znosi cwaniactwa, dla niego jest to po prostu rodzaj tchórzostwa, godnego pogardy. Również niezależnie od okoliczności, zawsze pozostaje sobą. Nie wstydzi się swoich przekonań, swojego sposobu życia. Nigdy przed nikim nie udaje kogoś innego, niż jest w rzeczywistości i nie martwi się tym, co inni o nim myślą. Nie jest też typem osobnika, który daje się łatwo zdominować i zmanipulować. Posiada swój własny, niezmienny system wartości, którego się twardo trzyma. Jest realistą, bardzo odpowiedzialny, bierze na siebie winę za wszystko, co przydarza się jego rodzeństwu. Panicznie boi się, że któreś z nich umrze albo zaginie, jak rodzice.
Rodzina: Młodsza siostra Kaede i młodszy brat Yuki. Matka nie żyje, ojciec zaginął.
Sympatia: Kto wie?
Żywioł: Ciało, Umysł, Emocje
Moce:

  • Shield - Czasowe nałożenie na obszar, lub konkretną osobę bariery, blokującą wybraną moc. Im dłużej działa, tym większe zmęczenie odczuwa Hajime. Po godzinie mdleje z wyczerpania i może nawet umrzeć.
  • Impact - Niedawno odkryta moc, powodująca zmiany w tkance mózgowej. Może mieć różne skutki, od bólu głowy po wewnętrzny wylew i śmierć. Nie do końca opanowana, często wymyka się spod kontroli i działa na zwierzęta, które są maksymalnie tego samego rozmiaru, co wilk.
  • Connection - Moc, która działa na wszystkie organizmy żywe. Polega na przejęciu części bólu, emocji czy nawet myśli innej osoby. Hajime musi jednak znajdować się w jej pobliżu, najmocniej działa poprzez dotyk.

Młode: brak
Siedziba: Położony na obrzeżach miasta pałacyk, niegdyś ważny zabytek, aktualnie obrośnięty bluszczem, zaniedbany i rozpadający się. Większość mebli i wyposażenia została zniszczona.
Klan: Samotnik, ale poszukuje klanu, w którym mógłby zostać z rodzeństwem.
Punkty:

  • Magia: 700
  • Siła: 200
  • Ukrycie: 400
  • Szybkość: 400
  • Zwinność: 500
  • Technika walki: 100
  • Moc: 200
  • Spryt: 500

Pomoce: Obręcze, dzięki którym może połączyć się z inną osobą (np. odczuwać te same emocje, rozkładać ból na dwa, komunikować się poprzez odczucia) W nielicznych przypadkach więź ta utrzymuje się na stałe, nawet gdy druga osoba zdejmie pierścień. Działają jako "przedłużacze" mocy Connection. Aktualnie jedyne wilki, z którymi jest połączony to jego rodzeństwo.
Wiek: W wilczym wieku zbliża się do dwóch lat, w ludzkich ma jakieś 15 - 16.
Cechy fizyczne: Jego magia jest na zaawansowanym poziomie. Co do umiejętności fizycznych, to jego siła jest jego największą słabością. Szybki zarówno na długich jak i krótkich dystansach, ale na pewno znajdą się i tacy, którzy go prześcigną. Ma lekką, niezbyt umięśnioną budowę, dzięki czemu jest bardzo zwinny.
Stanowisko: Zajmuje się wszystkim, od walk o terytorium przez polowania do opieki nad rodzeństwem i leczenia. Można powiedzieć... że wszechstronnie uzdolniony.
Umiejętności: Walka za pomocą siły idzie mu fatalnie, dlatego zwykle jego taktyką jest ucieczka bądź użycie Impact. Umie gdziekolwiek znaleźć dobrą kryjówkę. Ma świetne wyczucie równowagi, jest niczym kot, i jeśli już spadnie to zawsze na cztery łapy.
Inne zdjęcia: [Jako człowiek]
Kontakt: Czakenzo.

12 lip 2016

Wilczak Rada

Potrzebna mi wasza pomoc. Co chcecie zmienić w WI?  PISZCIE NA HOWRSE LUB W KOMENTARZACH!

Jedziemy z tym koksem!

Wiem, wakacje. Sama mam brak weny i nie mogę nic naskrobać ;-; Ale spokojnie,  mam kilka pomysłów na ulepszenie WI :3 Niedługo pojawią się ankiety,  a po ankietach czystka generalna. Zrobię też szablon specjalnie na bloga!
- Tyks

6 lip 2016

Od Katelyn c.d Ktoś

Obudziłam się w jaskini. Raczej to była moja jaskinia, nowa. Czułam się tu niepewnie. To w sumie nowe miejsce, nowe wilki i nowa jaskinia. Postanowiłam gdzieś iść, zobaczyć watahę. Przechadzałam się tak przez długi czas. To było trochę dziwne, widziałam to samo drzewo i te same krzaki ponad sto razy! Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że chodzę w kółko! Pewnie to dziwnie wyglądało. Teraz nie tym się przejmowałam, nie wiem gdzie jestem! Złapał mnie stres. Zaczęłam chodzić szybko w kółko i trząść się. Czyżbym się zgubiła? Bardzo możliwe. Nie wiedziałam gdzie jestem. Zaczęłam biegać z zamkniętymi oczami, tak szybko by tylko znaleźć jakieś inne wilki. Zauważyłam drzewo przede mną. Nie zdążyłam przyhamować i......Uderzyłam głową w drzewo. Chyba zemdlałam, gdy lekko otworzyłam oczy zauważyłam inne wilki. Nie wiem kto to był, nie znam tu nikogo. Poczułam się lepiej, nie kontrolując moich łap znowu zaczęłam biec przed siebie. chciałam się zatrzymać, ale nie udawało mi się. Biegłam oraz szybciej i szybciej. Ciekawe, gdzie tym razem wyląduję. Większość tego czasu patrzyłam przed siebie, po chwili jednak spojrzałam na swoje łapy. Kompletnie nie było ich widać, tylko ruszały się, prawa lewa, prawa i lewa. Po chwili spojrzałam przed siebie, jakiś wilk tam był. Nie widziałam jego twarzy. Upadłam na ziemię. On lub ona, przypuśćmy ono, pomogło mi wstać.
<Ktoś? Ktosiu liczę na cb>

3 lip 2016

Grafika dla watahy

Grafika wykonana przez Fragonię:

HTML do prezentacji:
<div style='width:948px;height:690px;background:rgba(255, 255, 255, 0) url(https://zapodaj.net/images/107ce56b08ba2.png) no-repeat 0% 0%;background-size:100% auto;border:0px solid rgba(255, 255, 255, 1);border-radius:0px;box-shadow:0px 0px 0px rgba(0, 0, 0, 1);-webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box;'></div><div style='height:585px;width:389px;margin:-644px 0 59px 524px;background:rgba(255, 255, 255, 0);border-radius:0px;border:0px solid rgba(0, 0, 0, 1);box-shadow:0px 0px 0px rgba(0, 0, 0, 1);cursor:default;padding:21px;text-align:left;color:rgba(250, 250, 250, 1);font-family:Georgia, serif;font-size:16px;-webkit-box-sizing:border-box;-moz-box-sizing:border-box;box-sizing:border-box;overflow:auto;text-shadow: 0px 0px 14px rgba(0, 0, 0, 1);'>Wpisz tu coś! Bądź ostrożny, bo łatwo możesz zmiszczyć strukturę prezentacji.</div><!-- Prezentacja zostala wygenerowana na YourLayout.tk -->

2 lip 2016

Katelyn


Godność: Katelyn, mówią na nią Kate lub Kati.
Płeć: Wadera.
Historia: Historia Katelyn jest taka jak większości wilków. Odeszła z poprzedniej watahy i dołączyła tutaj. Latami szukała jakiejś innej watahy. W końcu opadła z sił, zasnęła. Gdy się obudziła, zauważyła czarną waderę. Z pewnością była to Alpha. Zaproponowała dołączenie. Bez chwili namysłu Kate zgodziła się. Tak właśnie się tutaj pojawiła ^^
Opis: Kate jest śmiałą i otwartą waderą. Niestety jest bardzo nie ufna. Jednak lubi poznawać nowych przyjaciół. Katelyn ma dobre dni, jak i te złe. Ma mieszany charakter, czasami jest miła, a czasami wredna. No tak już niektórzy mają.
Rodzina: Nie zna swojej rodziny.
Sympatia: Brak
Żywioł: Woda, powietrze
Moce: Związane z żywiołem.
Młode: Nie ma
Siedziba: Nie posiada, wędruje
Klan: samotniczka?
Punkty:

  • Magia: 500
  • Siła: 200
  • Ukrycie: 500
  • Szybkość: 500
  • Zwinność: 500
  • Technika walki: 300
  • Moc:200
  • Spryt: 300

Pomoce: Hmm, jest wilkiem więc... pazury i zęby?
Cechy wrodzone: Kate ma niebieski krzyżyk na łapie.
Wiek: 2 lat, nieśmiertelna
Cechy fizyczne: Kate jest zwinna i szybka. Potrafi wysoko skakać. W walce jednak nie za bardzo jej wychodzi, ponieważ nie jest zbyt silna, można powiedzieć że jest przeciętna w walce...
Stanowisko: Kappa
Umiejętności: Hmm, Katelyn lubi biegać, lubi też sobie trochę poleniuchować.
Inne: --
Inne zdjęcia: --
Kontakt: kulka 2005

1 lip 2016

Od. Aarin c.d Nemezis

Spojrzałam na zdziczałego psa. Niepohamowana agresja, ohydny wygląd... Spodziewałam się szybkiej walki ze zwierzętami. Tacy jak oni atakowali bez zastanowienia machając w koło pazurami i kłapiąc zębami.
-Jeśli masz moce obszarowe, to załatwisz wszystkie. Ja mogę tylko postrzelać ostrzami, o tak.
Udrapałam się w łapę, a z niej wyleciało ostrze. Prosto na jednego z wilków, nawet nie zdążył zareagować. Zaśmiałam się cicho, uwielbiałam moją moc. Dzikie psy natychmiast pobiegły na nas.
Nemezis zaatakowała je dziwnym czarnym ogniem. No cóż, musiała szybko zareagować. Przyglądałam się temu, jeden z psów, ten największy, uniknął ataku wadery. Wbiegł za drzewo, a mi nie chciało się przedłużać tej walki. Podbiegłam do niego i przecięłam drzewo na pół ogromnym ostrzem wytworzonym z krwi. Pies skoczył w bok, a ja skierowałam moją broń na niego i momentalnie zabiłam.
-Coś mało się starałaś... - Wadera powiedziała do mnie trochę zmęczona. - Ty zabiłaś 2, ja kilkunastu.
-Za to ja przywódce. Oj, przejadłam się, nie chciało mi się walczyć. - Powiedziałam po chwili. - Przeważnie skaczę i ciskam ostrzami w przeciwników, z pełnym brzuchem byłoby to trudne.
Podeszłam do największego z psów, chciałam się dowiedzieć, czemu był taki dziki. Obejrzałam go.
-Masz jakieś podejrzenia co do tego? - Spytałam się Nemezis?
<Nemezis? Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać ;-;>

28 cze 2016

Od Dessari c.d Blushed

Spojrzałam na wilka. Ten powoli przyśpieszał chód, tak aby nie iść już ze mną w równej linii. Po chwili dotarło do mnie, że nie chcę zostać sama. Wiec szybko dodałam, po jego wypowiedzi:
- Nie, czekaj.. - wymamrotałam cicho
Basior odwróci się.
- Co? - powiedział twardo tak jakby był obrażony na to, ze nie chce mi się zabijać.
Ale to nie było tak. Ja po prostu wiedziałam, że dziś nie zapanuję nad sobą, nad swoim głodem, nad wielką chęcią do zabijania kolejnych istot niezależnie czy to byłby wróg, niewinny wilk czy nawet sam Blushed. Jednak pomyślałam, ze się zgodzę i tak tez powiedziałam samcowi. On zabrał mnie to pewnej opuszczonej kwatery. Opowiadał mi ze kiedyś tam przyszedł i "nieźle się bawił". Pewnie chodziło mu o jakże artystyczne morderstwa jakie w tym miejscu dokonał. No cóż, sama nie byłam lepsza bo w okresie "dorastania" ojciec kazał zabijać mi wszystkich których napotkałam na Ziemi. Co lepsze, najpierw sam mi to pokazywał. Chciałam poniektórym osobom zadać pytanie, "Jak to jest przed śmiercią zobaczyć jednego z trzech najpotężniejszych demonów?" No niestety nie miałam jak bo osoba nie żyła, a tatuś powiedział, że nie wolno bawić się jedzeniem. Rozglądałam się po deptaku. Było tam z 5, może 6 wilków. Blushed uśmiechnął się szeroko, a ja dalej byłam jakaś nieswoja.
- Zobacz na tamtego, bardziej masywnego. Ale będzie niezła przyjemność z zabicia go - warknął entuzjastycznie
- Jesteś pewny? - nabrałam znów wigoru
- Czego pewny? - odpowiedział niemal natychmiast
- ...że go pokonasz - zaśmiałam się
- Kpisz sobie ze mnie gówniaro?
- Nie nazywaj mnie tak bo skończysz jako pokarm dla ryb i wodnych płazów, lub jak twoi poprzednicy zaznasz kąpieli w beczce pełnej kwasu - wymamrotałam i poszłam powoli do przodu omijając samca, ten tylko uśmiechnął się.
Blushed podszedł do jednego z wilków, chyba nabrał zbyt pewności siebie bo chciał zmierzyć się z samcem prawie jego pokroju. Basior nagle rzucił się na przeciwnika i zaczęła się walka. A ze mną coś dziwnego zaczęło się dziać. Znów zaczęłam tracić nad sobą kontrolę.

<Blushed? dawaaaaj :>  >

Od Blusheda c.d Dessari

Stojąc tak i czekając na jakąkolwiek odpowiedź dziewczyny,przypomniało mi się o dragach.Właściwie nikt nie wiedział o tym,że biorę,ale to chyba moja sprawa.
-Albo wiesz co,masz rację,ja sobie pójdę.-Rzuciłem szybko idąc w stronę miasta.Chciałem się zamienić w wilka,lecz nie mogłem.Fakt zamiana z wilka w człowieka nie sprawia mi problemów,ale na odwrót już tak.Wygrzebałem z kieszeni pierwszy lepszy skrawek papieru i skupiłem się na poszukiwaniu dilera,takiego dupka,nie wnikajmy.Moje poszukiwania nie trwały zbyt długo,albowiem znalazłem go po jakiś pięciu minutach.Chwila czasu i proch był już w moich rękach.Szedłem ulicą gdzie narkomania to coś normalnego,właściwe wszystko co patologiczne było tam normalne.Padał deszcz.Wysypałem zawartość woreczka na kartkę,miałem już wciągać,lecz nagle ktoś na mnie wpadł.Z ziemi wstała Dessari otrzepując się przy okazji.Przygnębiony spojrzałem na proszek,który spływał wraz z deszczem do studzienki kanalizacyjnej.
-Cholera.-Wymamrotałem cicho.-Nie to,że mnie to obchodzi,ale po jaką cholerę przyszłaś na tę dzielnicę?Wiesz,że gwałty tu to coś normalnego?-Spytałem,starając się nie myśleć o nałogu.
-Myślisz,że jestem idiotką i nie umiem sobie radzić?-Zapytała rzucając mi poirytowane spojrzenie.
-Dobra weź chodź stąd.-Złapałem dziewczynę delikatnie za nadgarstek,Dessari ugięła się z bólu,puściłem.Popatrzyłem pytająco na dziewczynę.
-Skurcz.-Wyjaśniła,nie do końca byłem co do tego przekonany.-Zresztą,chyba umiem iść za kimś,nie?-Dodała po chwili patrząc się na mnie.Oczy miała zeszklone.Deszcz jeszcze mocniej zaczął padać.Teraz sobie coś uświadomiłem,ona ani razu nie zdjęła bluzy.Dobra,co ja się będę nią przejmował,chociaż z drugiej strony.Nie,no co ja odpierdalam,tryb egoista chyba się zawiesił,właściwie mi to nie przeszkadza.Odwróciłem się w stronę Dessari,aby sprawdzić czy idzie.Szła,ale jeszcze bardziej przygaszona niż przedtem.Zatrzymałem się czekając na dziewczynę.
-Lubisz deszcz?-Spytałem idąc już koło niej, nie przed nią,można powiedzieć,że brzmiałem jak normalny zrównoważony człowiek gadający o pogodzie.Spoglądałem na jej nadgarstki,wiesz dlaczego?To fajnie.Ona milczała,co mi nie pasowało,skupiłem się więc na wsłuchiwaniu w deszcz.Zmieniłem się w wilka bez słowa,po chwili dziewczyna uczyniła to samo.
-Może kogoś zabijemy?-Zaproponowałem,melancholia Dessari była wyczuwalna.
-Zabijemy?-Ze zdziwieniem popatrzyła na mnie.
-Nie no chcesz to zabijaj sama,ja sobie pójdę.-Wymamrotałem.
<Dessari? Brak weny mnie boli,wylecz. :^ >

Od. Nemezis i Hetmana c.d Blushed

Basior i wadera zaczęli biec, kiedy tylko krzyknął do nich znajomy wilk. Nemezis obejrzała się i zobaczyła stado rozwścieczonych basiorów biegnących w ich stronę. Zamknęła oczy i zaczęła powoli liczyć do dziesięciu, aby się uspokoić i aby nie obgarnęła ją żądza mordu. Co chwilę poganiał ją Hetman, który był o wiele szybszy od wadery. Po chwili trójka zobaczyła przepaść, a na dole cmentarzysko starych ludzkich pojazdów. Blushed obejrzał się za siebie i zaatakował pierwszego napastnika dając waderze i Hetmanowi czas. Hetman go wykorzystał i skoczył. Nemezis tym czasem skoczyła na basiora i rozerwała pobliskiemu wrogiemu wilkowi gardło, ułatwiając pracę Blushedowi.
- Nie wiedzie skurwysyny na kogo trafiliście! JESTEM ALPHĄ! - wrzasnęła, a wilki jakby trochę się zlękły.
Niektóre z nich to były Gammy, ponieważ były doświadczone. Widziała też Kappy i może dwie Ety. Ona załatwiła chyba jedyną Deltę. Po chwili namysłu wilki jednak skoczył w stronę dwójki. Basior i wadera nie mieli wyboru. Skoczyli do rozpadliny, a przy tym mocno się potłukli.  Nemezis przestałą się ruszać i zaczęła udawać umarlaka. Kątem oka widziała, że jej znajomy robi dokładnie to samo. Obce wilczury nie chciały ryzykować. Zawyły więc radośnie na znak swojego "zwycięstwa" i odeszły w swoją stronę wyśmiewając dwa "nieżywe" wilki. Gdy kobieta chciała wstać ku jej przerażeniu poczuła ogromny ból. Nie ruszyła się więc. Zobaczyła, jak podchodzi do niej Blushed. Uśmiechnął się i spojrzał na nią. Poruszył lekko Nemezis, a ta syknęła z bólu. Odwrócił ją i zauważył, że w brzuchu ma mocno wbite odłamki szkła. Basior westchnął ciężko i spojrzał na waderę.
***
Hetman krążył tam i z powrotem. Martwił się o Nemez. Wadera nie raz ocaliła mu dupsko i nie zamierzał ją tak zostawić z tym psycholem. A gdyby jej coś poważnego zrobił? Nie wybaczyłby sobie tego. Wskoczył więc na dół, ale nikogo nie zastał. Pomiędzy zniszczonymi przez czas samochodami umykały szczury. Basior starannie je omijał. Nie przepadał za małymi stworkami. Nagle coś się poruszyło. Hetman obejrzał się za siebie. Coś go uderzyło i wciągnęło wgłąb pobliskiej jaskini.
<Blushed? Brak weny ;_;>

Rise zostaje przeniesiona do adopcji!



Prezentacje dla watahy

Prezentacje zrobione przez Dessari:
                                                          link html do prezentacji:
<div style="width: 950px; height: 430px; overflow: auto; margin-top: 0px; margin-left: 0px; background-image: url(&quot;http://funkyimg.com/i/2duni.jpg&quot;); background-attachment: initial; background-size: initial; background-origin: initial; background-clip: initial; background-position: initial; background-repeat: initial;">
<p style="width: 490px; height: 330px; margin-top: 85px; margin-left: 450px; overflow: auto;"><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px"><font color="fffffff">&nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &lt;tu wpisz swój tekst&gt;</font></font></font></font></p><font style="background-color: initial;" face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">
</font></font></font></div><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">

</font></font></font>
link html do prezentacji:
<div style="width: 950px; height: 430px; overflow: auto; margin-top: 0px; margin-left: 0px; background-image: url(&quot;http://funkyimg.com/i/2dvzY.gif&quot;); background-attachment: initial; background-size: initial; background-origin: initial; background-clip: initial; background-position: initial; background-repeat: initial;">
<p style="width: 490px; height: 330px; margin-top: 85px; margin-left: 450px; overflow: auto;"><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px"><font color="fffffff">&nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &lt;tu wpisz swój tekst&gt;</font></font></font></font></p><font style="background-color: initial;" face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">
</font></font></font></div><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">

</font><

27 cze 2016

Black


Opis: Może zacznijmy od jej imienia. Przed tobą stoi dumna Black, czasem nazywana dla odmiany przez Lucy Czarna. Black to kocica niezwykle wierna, zawsze możesz zobaczyć ją przy swojej pani. Podkreśla to jednak jej wielkie oddanie. Przez co kotka ta jest niezwykle odważna. Nie ufa nikomu, komu nie zaufała jej pani. Ale trzeba jeszcze wspomnieć, że Black bardzo lubi też Namezes. To jest jej tak jakby druga właścicielka. Nic dziwnego, bo to ona razem z Lucy uratowała Black, która przez kilka lat była zamknięta razem ze swoją siostrą w rozwalonej chacie, której pilnowały demony...
Rasa towarzysza: Dokładnie nie wiadomo jakim zwierzęciem jest Black. Przyjęło się, że jest bestią, jednak Lucy uważa, że jest to po prostu Czarna Pantera z możliwością zmiany w inne zwierzę.
Level: 1
Punkty:
Siła: 20 Szybkość: 14 Zręczność: 13 Magia: 18
Zdolność magiczna:
  • Metamorfoza ~ Black może zmienić się w każde stworzenie żyjące, jednak tylko na wyznaczony czas. Później musi odczekać siedem minut, żeby zmienić się znowu. Jedynie na zmianę w kruka i kota domowego nie ma limitu. W tej mocy działają punkty. Czyli cztery punkty to dwie minuty, więc jak np. będzie miała osiem punktów, to na cztery minuty itd.. Jeżeli jednak ma np. pięć punktów to czas się nie zmienia.
Inne: | We wszystkich wcieleniach Black ma czarne futro, pióra itp. | Czarna potrafi mówić | matką Black był demon, a ojcem Czarna Pantera | ojcem siostry Black był Lampart | Prawdopodobnie Czarna posiada brata Irbisa |
Bonus do Wilka:
  • Magia: 0
  • Siła: 50
  • Ukrycie: 0
  • Szybkość: 0
  • Zwinność: 0
  • Technika walki: 0
  • Moc: 0
  • Spryt: 0
Właściciel: Lucy Elizabeth (Czasem mówi się, że też Nemezis)

Od. Lucy - Quest 1

Biegłam najszybciej jak mogłam. Moje serce pracowało o wiele szybciej niż powinno, a łapy odbijały się od ziemi pod wielką szybkością. Wiedziałam, że pewnie już za chwilę umrę rozszarpana przez bestię, która mnie goniła. Czarnego kota, o wiele mniejszego ode mnie, ale wyczuwałam, że drzemie w nim wielka siła.
Ale, chwilka, chwilka! To nie tak się zaczynało. Pozwólcie, że opiszę wam cały początek...
Wstałam i przeciągnęłam się ziewając. Moje pazury szurały o kamienie ułożone w chodnik.
-Ech! Nie ma to jak spać, na rozwalonym chodniku. - Mruknęłam cicho i rozejrzałam się w około morderczym wzrokiem. Cały czas byłam wściekła myśląc o fioletowej wilczycy, przeganiającej mnie z moich terenów. - Było minęło. - Dodałam cicho.
-Masz rację. - Usłyszałam głos i zza rogu wyłoniła się wilczyca. - Jestem Nemezis. I wiesz co? Każda przeszłość musi być gorzka, nikt nie żyje w wygodzie. - Westchnęła i odwróciła się do mnie przodem przez co, mogłam jej się przyjrzeć. Wadera ta miała białe podbrzusze, tak samo tylne łapy. Widziałam też, że miała białe gardło. Reszta ciała było cala czarna. Od ciała odznaczały się też niezwykle czerwone oczy i dziwna czerwonawa runa na plecach. Nemezis wyglądała jak prawie każdy demon, chyba, że takowym była.
-Uf...! Wreszcie ktoś miły. - Powiedziałam głośno, na chwilkę zapominając, że wilczyca mnie słucha.
-Miła?! Nawet tak nie myśl! - Prychnęła i nagle jej oczy stały się bardziej mroczne. Ciarki mnie przeszły gdy w nie patrzyłam.
-No dobrze, dobrze. - Powiedziałam spokojnie. - Tylko chciałam zobaczyć, jak na to zareagujesz. - Skłamałam i posłałam waderze spojrzenie twarde niczym kryształ. Dosłownie. Bo moje oczy są z kryształów.
-To ja cię może teraz wypróbuje. Słyszałam pogłoski o tym, że w chatce na środku lasu mieszka bestia. Silna diabelnie. Mądrzejsza od ludzi. Sprytna jak wąż. Ale nie myśl, że ją znasz, bo to tylko iluzja. - Wyrecytowała taki wierszyk, jakby się na to szykowała już od kilku dni.
-Nie ma zwierzęcia tak potężnego! - Wykrzyknęłam nie dowierzając.
-Wszyscy tak przynajmniej twierdzą. - Mruknęła cicho Nemezis - Dlatego ty idziesz to sprawdzić. Zakład, że jest tam ta bestia i jej nie pokonasz? - Spytała.
-Tak. - Odpowiedziałam i zmieniłam się w dziewczynę żeby podać rękę waderze, też w postaci ludzkiej.
Ju po chwili w formie wilków biegłyśmy przed siebie. W ciemni las. Raz po raz iście grzechotały mi pod łapami, a delikatny wietrzyk muskał moje futro. Poczułam ciarki na ciele, które zamieniły się w odruchy szczęki. Miałam dziwną ochotę zatrzymać czas i chęć cofnięcia umowy. Moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Nie miałam pojęcia skąd on się wziął. A może... A może ja się boję? Nie! To nie możliwe! Przecież tak odważna wadera jak ja Lucy Elizabeth, nie ma prawa bać się czegokolwiek i kogokolwiek. Cokolwiek czaiło się w tej chacie musiałam być twarda. Równie dobrze, mógłby być tak, że moja nowa znajoma żartuje sobie ze mnie i to co powiedziała to tylko jedno wielkie kłamstwo.
Nie mogłam okazywać strachu w żadnym momencie, bo gdy mnie tak zauważy to jeszcze mnie wyśmieje.
Gdy tak myślałam, w lesie robiło się coraz bardziej ciemno, a drzewa wyglądały strasznie. Wiatr jakby szeptał moje imię, a ptaki schowały się w dziuplach. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, a raz po raz widziałam żółte oczy świecące w ciemności.
-To tutaj... - Szepnęła Nemezis. - Idziesz sama. - Ostrzegła mnie jeszcze.
-Wiem. - Odpowiedziałam cicho i głośno przełknęłam ślinę. Ostrożnie zaczęłam postawiać łapy i nagle zobaczyłam czarny kształt...
Stanęłam osłupiała nie wiedząc co mam robić. Nagle potwór zaczął biec w moją stronę, a ja odruchowo zaczęłam uciekać.
Biegłam najszybciej jak mogłam. Moje serce pracowało o wiele szybciej niż powinno, a łapy odbijały się od ziemi pod wielką szybkością. Wiedziałam, że pewnie już za chwilę umrę rozszarpana przez bestię, która mnie goniła. Czarnego kota, o wiele mniejszego ode mnie, ale wyczuwałam, że drzemie w nim wielka siła.
Przeskakiwałam przez korzenie wielkich drzew i dziury. Przez wszystko co stanęło mi na drodze, jednak zdawałam sobie sprawę, że ta bestia i tak prędzej czy później mnie dogoni. Zatrzymałam się i odwróciłam do wielkiego kota. Musiałam umrzeć z honorem.
Pierw kot spojrzał nam nie zdziwiony swoimi pięknymi bursztynowymi oczami, a potem zaczął miałczeć. Zanim się obejrzałam obok niego stanął drugi kot. Z pięknymi zielonymi oczami i delikatnymi plamkami. Przede mną stała młoda pantera i lampart!
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/f8/88/71/f88871d665f5a793992a5971df3b0ea6.jpg
Oby dwoje zawarczały, a później skoczyły na mnie i przygniotły mnie do ziemi. A jednak... Tutaj naprawdę mieszkała bestia, a nawet dwie! Nie wiedziałam co robić, po prostu zamknęłam oczy i pomyślałam o czymś miłym. O wodzie. Pięknych falach, wpadających na plażę. O morzu wyglądającym jak płynny metal. Nawet nie wiedziałam kiedy wodą zrzuciłam koty z siebie, a te uciekły. Jednak znikąd za nimi pojawiła się Namezis, przez co koty nie mogły uciec. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy bestie spłaszczyły się na ziemi, jakby pokazując, że wygrałyśmy.

<Namezis? Za chwilkę wyślę, Ci formularz towarzysza.>

Lucy stworzyła dla nas bannery i avatary!

I zestaw:
II zestaw:

Lucy dostaje 200WD i 80 pkt za bannery i 400WD za avatary

Formularz szczeniaka!

Doczekaliście się! Udało mi się stworzyć formularz szczeniaka. Jest on jednocześnie i na WKJN (Wataha Karmazynowej Nocy) i WI. Dlaczego tak jest? W obu watahach jestem administratorem i w obu jest taki sam formularz. Nie pomylę jednak watach. Tutaj macie link: [KLIK!]

Nowość!

ZOSTAŁ DODANY FORMULARZ TOWARZYSZA! Niedługo pojawi się też "Arena Walk" dla waszych pupili i wilków :)

26 cze 2016

Od Dessari c.d Lucy

Widziałam co knuje wadera. Miałam nad nią przewagę, nie chodzi tu głównie, ze jestem jedną z liderek w watasze, ale o to że niestety przewidziałam jej ruch, który sobie ilustrowała w swojej główce. Ah ta telepatia. Po za tym żyję o wiele dłużej od niej, tym samym mam doświadczenie. Zachowywałam się jakby nigdy nic, jakbym nie wiedziała co zaraz zrobi. Chciałam dać jej tą satysfakcję. Pomyślałam, ze po proszę kogoś o pomoc w celu nastraszenia jej, nie miałam dziś ochoty zabijać napatrzyłam już się jak Blushed eliminuje jednego z wilków w dość niehumanitarny sposób. Po za tym Arioch lubił zabawy z dziećmi, a ostatnio rzadko pokutuje istoty.Wadera na mnie skoczyła, lecz ja zrobiłam unik. Próbowała dosięgnąć mojej tchawicy. A ja przygwoździłam ją do ziemi.
- Jak się z tym czujesz? - zapytałam ją jakby przez moje struny głosowe przemawiały wszystkie diabły
W oczach wadery można było zobaczyć zdziwienie i lekki niepokój, ale jeszcze nie przerażanie. Mój miodowy głosik przemienił się w ohydny szorstki warkot z echem. Trochę ją sparaliżowało.
- Zanim zdechniesz kundlu i wyssę z ciebie duszę. Dołożę wszelkich starań, żebyś cierpiał jak najdłużej. Jestem duchem twoich ofiar, jestem piekielną karmą. Jestem twym najgorszym wrogiem, możesz mówić na mnie Arioch - zaśmiałam się szyderczo, moje oczy płonęły niczym piekło. Runy mrugały a wadera w końcu zaczęła czuć strach. Dookoła zrobiła się ciemno, wszędzie była mgła. Puściłam ją, a ta wycofała się. Zaczęłam się śmiać. W moim ciele znów byłam sama ja, a  w tym samym momencie oczy powróciły do normalnego stanu tak samo jak futro.
- Nie atakuje się znienacka wiesz? - warknęłam i pokazałam zęby - Żałosna psino... Jeszcze raz taki numer odpierdolisz to policzysz się z najgorszą istotą z zaświatów - wyszczekałam

<Lucy?>

Od Lucy c.d Dessari

Przechadzałam się po lesie. Zarośla były tutaj bardzo gęste, więc musiałam się przez nie przedzierać, zanim las się rozrzedził. Pogoda była świetna, żar się z nieba nie lał, a chłodny wiaterek muskał czubki drzew. Dolina była tego dnia bardzo spokojna, i tylko jakiś ptak ćwierkał od czasu do czasu.
Rozejrzałam się po lesie, żeby po chwili dostrzec jakiś nagły ruch w krzakach.
-Nie masz prawa, tutaj łazić! - Warknęłam.
-Czemu nie? - Usłyszałam słodki i melodyjny głosik.
-Tutaj jest moje terytorium. Moja jaskinia się znajduje bardzo blisko, więc potencjalnie są tutaj moje tereny! - Odkrzyknęłam wściekła.
-Hm... Może i tak. Ale sama mogę zbudować sobie tutaj jaskinie. - Powiedziała. Odwróciłam się do źródła głosu i zobaczyłam fioletową wilczyce kopiącą jaskinię. Wadera ta miała bardzo dużo blizn, po pewnie nie jednej walce...
Nie chciałam rozpoczynać walki, ale nie miała wyboru. Wdrapałam się na drzewo i zaczęłam obserwować waderę. Musiałam znać jej każdy ruch. Wilczyca miała gęste futro, ale widziałam jej mięśnie. Wyglądała na alphę więc siłowanie się odpadało.
-Uciekała! Nawet dobrze! - Usłyszałam jak fioletowa mruczy. Miałam ochotę nakrzyczeć na nią, jednak trzymałam język za zębami. Miałam teraz przewagę i mogłam zaatakować z zaskoczenia.
Dalej przyglądałam się waderze, była bardzo wysportowana więc najprawdopodobniej była też bardzo szybka i zwinna.
-Atakuję stąd. Wgryzę się w jej czuły punkt, czyli jak u wszystkich wilków, tchawicę. Jeżeli się nie mylę pewnie strzęsie mnie. >Jeżeli tak zrobi to zaatakuję ją w brzuch, patrząc na jej głowę, żeby myślała, że tam celuję i przesuwając się pod nią żeby uniknąć kłów. Będę mogła wtedy skoczyć na nią od tyłu i wbić pazury w jej grzbiet. Eee... A później zeskoczę z niej i schowam się gdzieś. - Szepnęłam do siebie cicho dalej obserwując waderę. Musiałam ją poznać jeszcze bardziej żebym wiedziała, że mój plan się uda. Jednak zdawałam sobie sprawę, że jestem tylko Kappą, a ona Alphą... No ale zawsze można improwizować i używać mocy. No właśnie! Mocy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mogłam ją przecież oślepić na chwilę mrokiem.

<Dessari?>

Nowe grafiki dla watahy!

Avatar od Lucy:

Banner od Dessari:
link:
<a href="http://funkyimg.com/view/2ds2c" target="_blank"><img src="http://funkyimg.com/i/2ds2c.gif" alt="Free Image Hosting at FunkyIMG.com" border="0"></a>

Lucy otrzymuje 200 monet i 40 punktów do rozdania!

Od Dessari c.d Blushed

Poszłam za nim, starałam się trzymać z tyłu, jak taka "słaba i niewinna".
-Hah, frajer chyba nie przeczuł, ze posługuję się w pewien sposób telepatią i wiem, ze chce przyczynić się do kradzieży. - pomyślałam
Rozpracowałam już plan na niezłe ośmieszenie. Weszliśmy do jednego ze sklepów, drzwi były otwarte i oparte o podnóżek aby się nie przesuwały. Stanęłam pomiędzy progiem sklepu a dworem. Blushed wszedł do budynku a ja bacznie się mu przyglądałam. Dużo frajerów i pijaków gapiła się w moją stronę, ale ja na ich miejscu bym ze mną nie zadzierała bo skończyliby z poderżniętym gardłem. Uśmiechnęłam się drwiąco ilustrując w głowie potyczkę chłopaka, który już wracał z zakupami. Stał przy kasie. Kasjerka powiedziała mu cenę, a ten oznajmił, ze zapłaci jak spakuje zakupy. Gdy skończył pakowanie żywności do materiałowej torby zaczął biec w kierunku wyjścia. Gdy był prawie w progu bez wahania podłożyłam mu nogę, a ten upadł na ziemię. Zaczęłam się śmiać, ten tylko szybko wstał popatrzył na mnie nieco z powagą, wziął mnie za rękę i pociągnął. Kazał zwiewać to zwiewałam. Biegliśmy ile sił w nogach. Nagle pobiegłam w bok, znałam te miejsca. Niedaleko była moja kwatera. Biegłam przed siebie oddalając się od faceta. Blushed próbował nadążyć za mną. Zatrzymałam się i postanowiłam dalej iść powoli. Widziałam już stację.
- Co tak wyrwałaś? - powiedział nieco zdyszany gdy podbiegł do mnie
- Mieszkam tu - powiedziałam nie odrywając wzroku od stacji. - Możesz w sumie już iść - powiedziałam nieco speszona
- Już mnie wyganiasz? - zadrwił
Posmutniałam. Nie chciałam mieć styczności z żadnym chłopakiem. Po ostatnim spotkaniu z Davidem, moim byłym skończyło się na tym, ze trafiłam do szpitala bo mnie pobił. Próbowałam zgrywać twardą. Nie wiem, jakoś lepiej mi się porozumiewać z facetami jak jestem wilkiem. Może to kwestia przyzwyczajenia? A może po prostu wtedy nie widzą we mnie ładnej twarzy tylko poznają mnie od środka?

<Blushed? i co teraz zrobisz? xd >

Od Blusheda c.d Dessari

Popatrzyłem przez chwilę na waderę.Z własnej woli mi się przedstawiła,to dużo.Najczęściej poznawałem imiona wilków tuż przed ich śmiercią,no nie licząc dwóch,teraz już trzech przypadków.Jakiś miłosierny się zrobiłem,niedługo do klasztoru będę popylać.Znałem tych wszystkich podziemnych typków,ale wiadomo,że trzeba było stwarzać pozory nie wierzącego w takie "pierdoły".Z Charonem nawet wymieniłem parę zdań,fajny gościu,albo raczej demon.
-Blushed,dla Ciebie PAN Blushed, gówniarzu.-Mówiąc to akcentowałem każdy wyraz,moja złośliwość nie zna granic,wiadomo. Dessari rzuciła mi gniewne spojrzenie.Nagle w naszą stronę zaczął biec wilk z workiem pełnym prawdopodobnie pieniędzy,w paradowałem w niego.
-A ty gdzie się tak śpieszysz?-Spytałem sarkastycznie,wiedziałem,że ucieka i zależy mu na czasie.
-Nie Twoja sprawa.-Warknął,przycisnąłem go do ziemi.
-Może trochę grzeczniej,co?-Zbliżyłem pysk do jego pyska ukazując rzędy kłów.Wilk,a dokładniej basior,był słabej postury,widać było,że jego atutem była szybkość nie siła.
-Długo tak zamierzasz mu się przyglądać?-Kpiąco spytała ewidentnie znudzona Dessari.
-Nie.-Po tych słowach rozszarpałem mu tchawicę i chwyciłem worek z pieniędzmi.
-Co ty do cholery robisz?-Zapytała wadera.
-Uciekam.-Chwyciłem samicę za łapę i zacząłem biec.Po dłuższym biegu znaleźliśmy się nad rzeką.
-Materialistyczne kurwy.-Wymamrotałem wrzucając do rzeki worek z pieniędzmi.
-Jesteś idiotą.-Oznajmiła Dessari patrząc na tonące pieniądze.Ja tylko się uśmiechnąłem.
-Jesteś w stanie zmienić się w człowieka?-Spytałem,chciałem iść do sklepu w którym nie tolerują wilków,ale mają dobre żarcie.
-Po co Ci to wiedzieć?-Odwróciła pysk w moją stronę ewidentnie zdziwiona pytaniem.
-Chcę iść po żarcie do sklepu w którym nie do końca lubią wilki.-Wyjaśniłem po czym zmieniłem się w człowieka.Nigdy nie miałem z tym problemu.Nie wiem co mi tak na niej zależało,ale długo musiałem ją namawiać,żeby ze mną poszła.W końcu Dessari zmieniła się w człowieka.Popatrzyłem się tam,gdzie każdy normalny facet przeważnie się patrzy.
-Kurwa co ty robisz?-Dziewczyna skierowała wzrok w moją stronę.
-Nic.-Odparłem odrywając wzrok od jej piersi,zacząłem iść w stronę sklepu.Oczywiście nie zamierzałem płacić,jak zawsze spierdole z zakupami,ale tego ona nie musiała wiedzieć.
<Dessari?Mru mru x D>

25 cze 2016

Od Dessari c.d Blushed

"Młoda" odezwanie się do mnie w ten sposób pozostawiało wiele do życzenia. Ale też nie dziwię się basiorowi, ze znalazł taką, a nie inną ksywkę, bo ja nadal nie powiedziałam mu swojego imienia. W sumie on też nie raczył tego zrobić.
- Z tobą? Żarty jakieś? - odwróciłam się do basiora przodem
- A widzisz tu kogoś innego? - odpowiedział niemal natychmiastowo
- Tak kurwa... - pomyślałam i poszłam przed siebie omijając przy tym basiora
- A ty gdzie spierdalasz? - wyruszył za mną
- Daleko. - odpowiedziałam bez żadnych emocji, patrząc ciągle przed siebie
W tym samym basior podbiegł do mnie.
- To idę z tobą, żeby cię trochę powkurwiać i coś zjeść - wymamrotał zadowolony
Basior nagle był obok mnie, nie przeszkadzało mi to ale też nie zbyt byłam zadowolona z tego, że ze mną idzie. Choć.. może na swój sposób był ok? Szliśmy do centrum miasta, tam było dość dużo sklepów z żywnością. Starałam się patrzeć proso, przed siebie, ale basior mnie rozpraszał zerkając na mnie co chwilę. Nagle poczułam smród gnijącego mięsa i nagle moje oczy zalały się lśniącą mazią i runy zaczęły się lekko świecić. Wilk popatrzył na mnie nieco zdziwiony. Próbowałam się ogarnąć, ale nie mogłam, natura robi swoje. Trzepałam głową, zatrzymałam się i dotknęłam łapą oczu.
Spojrzałam przed siebie. Zobaczyłam gnijącego wilka, podeszłam do ciała mimo, że nie powinnam. Ale próbowałam się powstrzymać.
- Tkanki obumierają, krew robi się bardziej gęsta.. - powiedziałam po chwili
- Heh, coś go zabiło. Ma niezłe rany jebany - zaśmiał się
- Przestań kurwa... - warknęłam - Pewnie Charon już zabrał go ze sobą. - moje oczy i runy przestały świecić
- Haron? - basior jeszcze bardziej zaczął się śmiać, a  mój pysk wyrażał dużo grymasu
Spojrzałam na drzwi sklepu. Po odrapanych ścianach spływa szkarłatna czerwień.
- Zielono-szara barwa zwłok jest dla niego jak szmaragd. - wysyczałam między zęby
- Weź jakieś bajki, tak samo jak Arioch czy inni.. - prychnął - Głodny jestem..
- Ha! Nakarmi głodne świnie twoim żałosnym ścierwem. Jesteś dla niego czerwem, nic nie znaczącą gnidą. Zapchane krwią koryto to przerażający widok. - uśmiechnęłam się i wilk ewidentnie to zobaczył - Możesz zjeść tego trupa, smacznego.
- A może ty masz na niego chrapkę?
Warknęłam gdy usłyszałam te słowa, ale moją złość przepłoszył nagły hałas dobiegający zza banku.
- Może to nasz morderca? Było by śmiesznie. - wyszczerzył się basior a ja uśmiechnęłam się razem z nim
- Więc skoro tam jest morderca to zanim umrzesz przedstawię ci moje imię, Dessari. - wyszczekałam przez zęby i uśmiechnęłam się drwiąco.
<Blushed?>

Lucy Elizabeth

Godność: Lucy Elizabeth
Płeć: Wadera
Historia:
-Eee... Jest mi gorąco. - Skłamałam i posłałam matce ciepły uśmiech
-Ale przecież jest zimno. - Powiedziała ze zdziwieniem.
-Przebiegnę się po lesie - Powiedziałam pierwsze lepsze słowo. Zaczęłam biec w stronę pięknie oświetlonego promieniami słońca-lasu, moje futro falowało pod wpływem wiatru, a słońce głaskało mnie po pyszczku. Cały świat z perspektywy moich zaszklonych oczu, wydawał się taki smutny a jednocześnie zagubiony, dlatego panował tutaj bałagan. Śnieg leżał obok róży, w jeziorze pływało pełno ryb, ryb których zasłaniała spora warstwa lodu. Westchnąłem z zachwytem, natura zawsze ma jakieś niespodzianki. Tu burza, tu słońce, tu śnieg, a później deszcz. Może jeszcze tornado? Ach... Sama nie wiem. Jednak z zamyślenia wyrwał mnie nagły ruch mego ciała, a później ciemność. Ale przecież się nie ruszałam.
-Chop, chop! - Krzyknęłam.
-Nie odzywaj się. - Mruknął tylko jakiś zirytowany głos. Parsknęłam pod nosem i usiadłem, czułam jak to pomieszczenie... Chwilka...! Worek ruszał się. Najwyraźniej ktoś mnie przenosił. OBOJĘTNIE CO ROBIŁ. Bałam się. Zawyłam z rozpaczy, ale nagle poczułam jak ktoś upuszcza worek w którym jestem, odgłosy walki.
-...Dalej ratujmy te wilczątko... - Usłyszałam skrawek rozmowy. Ale jednak. Znowu dało się słyszeć walkę, i ktoś ponownie poturlał worek, a ja trzasnęłam głową w drzewo i zemdlałam.

***
-Ona żyje? - Usłyszałam głos jakiejś wadery, tak, tej wadery która chciała mnie uratować.
-Na to wygląda. - Odpowiedział jeszcze inny głos. Spróbowałam otworzyć oczy, w końcu otwarłam lewe, a zaraz potem prawe oko. Wszystko było zamazane, ale po chwili zobaczyłam obraz wilczycy z czarnym futrem. Mrugnęłam żeby wszystko wyraźnie zobaczyć. Podniosłam się, ale jednak poczułam ból, i szybko znowu się położyłam. Gdy ból się skończył zobaczyłam ciemność i raz po raz rozbłyski walki, ja walczyłam już jako dorosła z kimś. Jednak nie miałem zielonego pojęcia z kim. Jednak kojarzył mi się, i nie było to dobre skojarzenie. Dlaczego? Dlatego bo ten wilk jakoś dziwnie kojarzył mi się ze śmiercią i krwią. Nagle znowu zobaczyłam tą wilczyce, która stała przede mną. Mówiła że ma na imię Samantha, jednak nie mogłam jej dosłyszeć, bo słyszałam wrzaski. Nie chciałam tak. Spojrzałam błagająco to na tą Samanthę i na jakiegoś innego wilka. To właśnie te wilczyce uratowały mi życie...
Opis: Lucy...cóż to jest trochę skomplikowana wilczyca, raczej samotniczka, nie przepada za towarzystwem, jest jednak bardzo pomocna. Nie umie przejść obojętnie obok kogoś potrzebującego. Taki dobry duszek, chce pomagać, ale po wykonanym zadaniu zazwyczaj się zmywa. Nie wyjawia sekretów byle komu, trudno zdobyć jej przyjaźń chociaż umie szybko rozpoznać czy może komuś zaufa na tyle żeby wpuścić go do stada. Ale jeśli na prawdę chcesz zdobyć jej zaufanie musisz się napracować. Zaradna, umie o siebie zadbać. Niewiele się odzywa, zazwyczaj przygląda się wszystkiemu z boku, obserwuje i w razie potrzeby wkracza do akcji. W sprawach miłosnych radzi sobie średnio, faceci są dla niej zbyt głupi, ale czasem bywa tak że nie może się oprzeć uśmiechnięciu się do kogoś. Bardzo waleczna i odważna, za tych na których jej zależy bez mrugnięcia okiem odda życie, bezwzględna jeśli przyjaciel ją zdradzi, a ona nie będzie miała innej możliwości zabije go. Nie daje sobą pomiatać, nie myśl, że skoro jest samicą będzie uległa i słodka. Lucy jest wojowniczką. Bardzo inteligentna, pomysłowa, znajdzie wyjście z każdej sytuacji, potrafi zachować zimną krew. Dotrzymuje złożonych obietnic i oczekuje tego samego. Czasami bywa nerwowa, trochę szybko ulega emocjom, ale bądź pewien że lepszej wilczycy nie spotkasz.
Rodzina: Zapomniała...
Sympatia: Potraktuję ten punkt, jako żart.
Żywioł: Woda\Mrok
Moce:
  • Wodne Myśli ~ Lucy może robić z wodą co tylko zechce. Zmieniać kształt, masę itp.
  • Mroczne Myśli ~ Tak samo jak w przypadku Wodnych Myśli.
  • Smok Mrocznej-Wody ~ Lucy może połączyć oba żywioły i zamienić się w wodno-mrocznego smoka.
Siedziba: Nie posiada siedziby. Ona wędruje po zniszczonych miastach. Zazwyczaj jednak spęza noce w wykopanych przez siebie jaskiniach.
Klan: Samotnik
Punkty: (+bonus za quest)

  • Magia: 300 pkt.
  • Siła: 150 pkt.
  • Ukrycie: 350 pkt.
  • Szybkość: 750 pkt.
  • Zwinność: 750 pkt.
  • Technika walki: 600 pkt.
  • Moc: 150 pkt.
  • Spryt: 350 pkt.
Pomoce: Mały nóż, idealny do trzymania w pysku. Cały zrobiony z diamentu. Nóż ten można też rozłożyć i zmienić amulet dzięki czemu Lucy jest mądrzejsza.
Cechy wrodzone: Tatuaże na łapach.
Wiek: 2 lata 6 mies.
Cechy fizyczne: Zacznijmy może od płynnego ruchu Lucy, wadera ta jest wygimnastykowana i zwinna. Dzięki temu może wcisnąć się w kąt kilka razy mniejszy od niej samej. Trzeba też dodać to, że Ela jest bardzo szczupła. Może dlatego omijać większość ciosów. Umie robić fikołki i skakać na drzewa. Walka? Nie. To stanowczo nie jest to jej żywioł. Po pierwsze nie jest za silna. Ratuje ją jednak dobra technikę, spryt i inteligencja.
Stanowisko: Zabójca. U znajomych pełni orlę medyczki.
Umiejętności: Oglądanie gwiazd, opowiadani pięknych historii\bajek.
Kontakt: Stuhi1122 (Howrse)
Majątek:  200WD

23 cze 2016

Blushed - Quest 2

Wstałem późno,oczywiście byłem cały we krwi,sprzeczki z poprzedniego dnia dadzą mi pamiątki do końca życia.Mozolnie wylazłem ze swojego pokoju ciężko stawiając łapy.Byłem wkurzony,skierowałem wzrok na apteczkę.Musnąłem delikatnie szafkę w nadziei,że się otworzy.Nic.Spróbowałem drugi raz,westchnąłem cicho po czym z całą siłą rozwaliłem drzwiczki od szafki łapą.Chwyciłem bandaże i poowijałem je sobie na ranach.Fajnie.Teraz ruszyłem w stronę okna,po to tylko aby przez nie popatrzeć.Mój opuszczony dom na swój sposób był ok.Mój wzrok dostrzegł wilka,który próbował spalić drzewa rosnące wokół domu,wkurwiłem się.Rozpędziłem się z końca pokoju i wyskoczyłem przez okno,chciałem go spłoszyć,no dobra,zabić.Biegłem w jego stronę z ogromną prędkością.Odbiłem się od ziemi i w locie złapałem go za klatkę piersiową.Już chciałem zacząć swoje chamskie gadanie,lecz nagle znalazłem się w innym miejscu.Otworzyłem oczy,ujrzałem zakurzoną podłogę z drewna.Wstałem,wraz z tym podłoga zaskrzypiała.Podszedłem do półki na której stały porcelanowe figurki.-Gdzie ty do cholery jesteś i co ze mną zrobiłeś?!-Wydarłem się strącając łapą wszystkie jego skarby z półki.Figurki rozbiły się o podłogę z głośnym hukiem.Echo.Odwróciłem się,zobaczyłem mnóstwo krzeseł i scenę.Podszedłem bliżej miejsca.Na scenie pojawiły się lalki,były na linkach,zaczęły tańczyć.Nie wiedziałem co się dzieje.Cisza mnie przygnębiała.-Myślisz,że cisza zamienia w dobrego wilka?-Spytałem jakby sam siebie.Oglądałem spektakl,nie podobał się on mi,lecz nie mogłem od niego oderwać oczu.Wtem na scenę wszedł basior,ten sam który wcześniej chciał spalić kawałek mojego lasu.-Naucz się topić swoje demony.-Wyszeptał,może uznacie mnie za świra,ale zrozumiałem jego wypowiedź.-Próbuję,lecz one potrafią pływać..-Zamyśliłem się na chwilę.-Nie zmieniaj tematu posrany dupku i zabierz mnie stąd!-Wykrzyknąłem podbiegając do wilka.-Blushed,nie denerwuj się.-Próbował mnie uspokoić.-Skąd ty do cholery znasz moje imię?-Spytałem.-Jestem Twoim przewodnikiem duchownym,Twa dusza już dawno zalała się szkarłatną cieczą,czyhającą na koniec skromnych serc.-Wypowiadał te wszystkie słowa tak,jakby próbował mi coś uświadomić.Zacząłem się śmiać,trwało to dobre osiem minut.-Dobra stary,niezły żart,a tak serio skąd mnie znasz?-Zapytałem z powagą,basior tylko rzucił mi gniewny wzrok.-Jesteś tak tępy,że naprawa Ciebie nie ma sensu,znikaj.-Po wypowiedzeniu tych słów pojawiłem się w domu.Podsumowując,nigdy więcej ketaminy.

Od Blusheda c.d Hetmana

Popatrzyłem jak Hetman ratuje moją ofiarę,która nawet nie okazała mu krzty wdzięczności.No cóż,nie każdy ot tak ratuje innych,ciekawe jakie korzyści materialne uzyska mój znajomy.
-Ten pierdolony dupek nie zasługuje na łaskę nikogo,ale chyba nie ratujesz go z czystej woli,co zyskasz?-Spytałem,wokół mnie zebrały się dosłownie tłumy,patrzyłem na Hetmana a Nemizis robiła się niespokojna.-Nie pozwolę na to,żeby ginęły niewinne wilki.-Rzucił krótko po czym udał się w stronę wyjścia,wadera pognała za nim.-Stary,nie wiedziałem,że upadłeś tak nisko i z honorowymi typkami się zadajesz.-Zakpił przypadkowo spotkany przeze mnie wilk.Odliczałem sekundy do momentu w którym puszczą mi nerw.Tłumy śmiały się ze mnie,a przypadkowe postacie strasznie mi dokuczali,koniec kurwa.-Urządzę wam jesień średniowiecza głupie śmiecie.-Wysyczałem przez zęby po czym rzuciłem się na pierwszego lepszego basiora.W taki oto sposób w knajpie rozpoczęła się bójka pomiędzy każdym.Rozszarpywałem kogoś w tym samym momencie zorientowałem się,że ktoś ciągnie mnie za grzywę w stronę wyjścia,był to Hetman.-Idziesz stąd.-Powiedział, a ja niemalże czołgając się po ziemi wyszedłem z knajpy,przed nią czekała Nemezis.
-O cho.era taka akcja.-Spojrzałem przez okno baru jak ciekawski szczeniak,zabłysły mi oczy,ja po prostu chciałem tam być.Wadera odepchnęła mnie kilka setnych ułamków przed tym jak okno roztrzaskała butelka wina.Po dłuższych dyskusjach ze mną dałem się przekonać do tego aby stąd pójść.-Ej,ale widzieliście jak zawiesiłem jelita jakiegoś typka na lampie?To było extra.-Wyskoczyłem z szeregu w którym szedłem przed znajomych i zacząłem im opowiadać.Zachwycałem się poprzednimi zdarzeniami.Padał deszcz,było wilgotno i ciemno,już czułem zapach deszczu,a co dopiero będzie jak skończy padać?Chciałbym umrzeć w deszczu.Coś zawyło a zza uliczki wyłoniło się pięć postawnych wilków.-A teraz moi mili włączcie tryb "ignorowanie" bo w gronie takich imbecylów nie da się inaczej funkcjonować.-Powiedziałem,Nemezis oraz Hetman rzucili mi pytające spojrzenie.-Kto to?-Spytała wadera,już chciałem tłumaczyć,ale basior z paczki mnie wyprzedził.-Ktoś kogo nie chciałabyś spotkać,kotku,szef gangu..-Chciał dokończyć lecz mu przerwałem.-Popierdolonych zjebów.-Zakpiłem,wygiąłem pysk do góry i zaśmiałem się triumfalnie.-Wiesz,że zaraz zdechniesz?-Odezwał się jeden z goryli w moją stronę.-Zostawcie tą waderę żywą,nada się do tego,do czego każda wadera się nadaje.-Oznajmił szef.Chodziło o gwałt,wtedy coś we mnie się zapaliło,chciałem aby każdy jego oddech stał się cierpieniem.Wykorzystywanie seksualnie uważałem i uważam za coś koszmarnego.Szczerze,to fakt iż w gangu gwałcili wadery pokierował mnie do opuszczenia tego syfu.-Zasrany śmieciu,nikt nie będzie nikogo posuwał.-Zacząłem walczyć z basiorem,który bardzo dobrze znał się w swoim fachu.-Obrońca praw wader się znalazł.-Wymamrotał Hadu,bo tak nazywał się mój były szef.Z całą siłą chciałem wbiec w niego,ale ten zrobił bardzo szybki unik,przez co z głośnym łoskotem załadowałem w mur.Już biegł w moją stronę,odskoczyłem w prawo,przez co poranił mi tylko kawałek szyi.-Kici kici szmato.-Wymamrotałem chwiejnie stając na czterech łapach.Hetman i Nemiezis chyba walczyli z gorylami.Nie zamierzałem ich w to mieszać,są nawet spoko.-Ej goryle,chcecie banana?-Krzyknąłem a Ci zaraz pognali w moją stronę,miałem na karku trzy wilki i Hadu,nie żyję,moja prośba o śmierć w deszczu się spełni.-A wy uciekajcie, i tak was nie lubię!-Wydarłem się w stronę wadery i basiora,którzy szybko pognali w inną uliczkę.-Którego Ci najmniej szkoda?W końcu jakąś stratę musisz mieć.-Spytałem Hadu wskazując pazurem trzy wilki.-Jedyną ofiarą tej walki będziesz ty!-W tym samym momencie basior wgryzł mi się w bok,z mojego gardła wydobyło się wycie pomieszane z płaczem i śmiechem.Zakasłałem krwią,nie daruję tego dupkom.Jedynym ratunkiem jest ucieczka.Zacząłem biec w nieznane.Po drodze wpadłem na moich znajomych.-Run-Krzyknąłem tylko żartobliwie,Ci odwrócili łby,gdy zobaczyli,że ktoś nas goni zaczęli biec.
<Nemezis?Hetman?Ależ akcja x D>

Od Blusheda c.d Dessari

-Wystarczająco podbudowałaś swoje niskie ego niewyszczekana gówniaro?-Spytałem,niech wie,że mimo iż nie należę do grona wyższych rang,należy traktować mnie z szacunkiem,oczywiście bez wzajemności.Hehe.Zresztą na oko było widać,że dłużej plątam się na tym toksycznym świecie,a to tylko pomagało mi w wymyślaniu przezwisk.Wadera już chciała coś powiedzieć,lecz podniosłem łapę i zamknąłem nią jej pysk,chyba tylko ją jeszcze bardziej rozgniewałem i dobrze.
-Może trochę szacunku do alfy co?!-Wykrzyknęła odpychając mają łapę z pyska.
-U,nie denerwuj się bo mi tu zaraz okresu dostaniesz.-Zakpiłem,samica rzuciła się na mnie z pazurami,lecz ja szybko wyjąłem pistolet z grzywy.Nieznajoma miała łapę przy moim pysku,a ja desert eagle przy jej klatce piersiowej.
-Hehe,dajesz.-Zaśmiałem się głośno.Nie wiem,ona tylko zeszła ze mnie i usiadła nad rzeczką.Czyżby typowy zgimbuszony emosik?Nie wiem,nie oceniam.
-Nie chcesz mnie powkurwiać?-Spytałem pełen nadziei,nie mam nic lepszego do roboty a sam siedzieć nie lubię.
-Mam lepsze zajęcia niż użeranie się z taką amebą.-Wymamrotała mocząc łapy,lol.
-Oboje wiemy,że nie mamy nic lepszego do roboty.-Podszedłem bliżej wadery.
-A normalnie gadać nie umiesz niedorozwoju?-Zapytała.Cóż,nigdy nie próbowałem.
-Ale ja gadam normalnie.-Oznajmiłem głośno.
-No chyba nie.-Mruknęła.
-No chyba tak.-Dodałem po chwili.
-Chodź podwalić jakieś rzeczy ze sklepu bo głodny jestem.-To było zdanie oznajmujące,ale w formie propozycji.-Idziesz młoda?-Spytałem unosząc swój zad z ziemi i obracając łeb w stronę wadery,której imienia nie znam do teraz.
<Dessari? :3>

Nieobecność

Fragonia (Nemezis, Hetman) będzie nieobecna do 26 czerwca.

20 cze 2016

Od Dessari

Wstałam około 6:00, zebrałam się na wstanie z łóżka i poszłam do głównego pomieszczenia, gdzie niegdyś sprzedawali bilety na pociąg. Przez wybite szyby w oknach do budynku dostawały się promienie słoneczne. Czułam się brudna, byłam cała w kurzu. Popatrzyłam na ogon - cały siwy. Otrzepałam się a pyłki kurzu zaczęły unosić się w świetle słońca. Spojrzałam na okno i po chwili podeszłam do parapetu. Dziś wyjątkowo nie byłam w dobrym humorze i raczej nie należało mnie złościć w ten dzień.
- Pff.. Nic ciekawego... - spoglądnęłam smutno na tory i dmuchnęłam na grzywkę, która spadła mi na pysk przykrywając moje ślepia.
Odeszłam od okna i postanowiłam się przejść nad jezioro, które mieściło się niedaleko mojego miejsca pobytu, Gdy byłam już na miejscu powoli zamoczyłam łapy. Szłam coraz głębiej a resztki kurzu zaczęły powoli ze mnie schodzić. Nagle całkiem się zanurzyłam. Popłynęłam na dno i po chwili się od niego odbiłam aby wypłynąć na powierzchnię. Postanowiłam trochę zostać w wodzie. Położyłam się w miarę możliwości na plecach i pozwoliłam aby woda w jeziorze sama mnie niosła. Zbiornik wodny nie był głęboki, anie zbyt duży. Można by było powiedzieć że w sam raz. Czułam na sobie czyiś wzrok, ale jakoś nie chciało mi się przerywać mojej siesty. W końcu po dłuższej chwili przekręciłam się na łapy w stronę wzroku skierowanego na mnie. Stał tam basior. Wyszczerzyłam zęby ze złości, ale gdy zobaczyłam, ze to nic nie daje aby odstraszyć wilka wyszłam z wody do niego. Otrzepałam się i podeszłam pewnym krokiem do basiora.
- Ktoś ty i czemu się gapisz? - parsknęłam chamsko - Wypierdalaj... - pomyślałam
- A co cię tak to interesuje panno? - odpowiedział równie bez kultury
- Uważaj do kogo mówisz psie... - pokazałam białe zęby

<Blushed? da bum tsss>

Dessari



Godność: Dessari
Płeć: Wadera
Historia: Urodziła się tam gdzie nie chciałbyś być. Jeśli kojarzysz Lucyfera to prawdopodobnie już wiesz kim jest Dessari. Po przyjściu na świat ojciec chciał aby została z nim w otchłani ciemności na zawsze, aby była taka jak on. Ta jednak chciała żyć na powierzchni i tak też się stało. Dotarła do Wilczego Imperium i postanowiła tu się zadomowić na stałe. Wierzy w szczęście wieczne i na takie liczy w głębi swojej piekielnej duszy.
Opis: Jest bardzo szczera i niezwykle odważna, może czasami skryta i zamknięta w sobie. Potrafi pokazać pazur. Nie powie co ją dręczy ale za to może ci wygarnąć co o tobie myśli, nie żałuje swoich słów. Zawsze stawia na swoim, nie zmienisz jej planów gry. Posłuszna, aczkolwiek lubi łamać zasady. Nie lubi pracować w grupie.Wie kiedy ktoś kłamie, więc nie wpuścisz ją "w maliny". Lubi słuchać muzyki i często to robi, nie chce być sama chociaż nie ma wyboru bo nie ma zbyt dużo przyjaciół. Szuka odpowiedniej osoby przed którą mogłaby się otworzyć i powiedzieć jej wszystko ale jest to trudne gdy nie lubi się rozmawiać z większym procentem ludzi. Nie lubi dzieci ale nie ma potrzeby robienia im krzywdy, może kiedyś się z jakimś zaprzyjaźni? Dla nowych osób nie jest za bardzo miła. W głębi duszy to naprawdę miła i ciepła wadera, która potrafi kochać. Stroi dobrą minę do złej gry. Na co dzień jest złośliwa i małomówna. Chamska i wredna dla większości, a szczególnie dla tych którzy ją zaczepiają i gdy ktoś jej podpadnie... Jeśli jest dla ciebie miła to dla niej jesteś wyjątkowy, łatwo jej podpaść lub stracić jej zaufanie. Sarkastyczna i bardzo często wulgarna... Arogancka. Nie daje drugiej szansy. Uważa że im bardziej poznaje innych tym bardziej wierzy, że na świecie są same fałszywe osoby. Lubi się śmiać ale nie robi tego tak często jak powinna i nie z tego co powinna (ze słabości innych), może kiedyś się otworzy na świat? kto to wie... Jest bardzo wytrzymała fizycznie, ale ma bardzo słabą psychikę, bardzo dosłownie wszystko do siebie przyjmuje i bardzo szybko się denerwuje. Boi się chodzić sama po nocy, bo myśli że ktoś ją napadnie lub co gorsza zrobi jej coś strasznego. Każdy kto ją poznał wie jaka jest naprawdę, że jednak w niej kryje się (bardzo) spontaniczna... Szalona, lubiąca czuć ryzyko. Przyjazna i wesoła. Przyjaciele to dla niej druga rodzina więc robi wszystko aby ich nie stracić, gdy ktoś im zagraża potrafi poświęcić życie za tą 'rodzinę'. Zadziorna, czasem dziecinna. Uwielbia się śmiać. Czasem romantyczna i słodka, ale tylko dla tego kogoś.. Kto zechce spędzić z nią życie. Ma pewien dystans do facetów. Nie jest otwarta dla nowych. Pewna siebie, ale nie otwarta. Na co dzień nie jest słodką psinką.. Gdy coś lub ktoś w drobnej mierze jej zagraża "atakuje, zabija". Ale gdy coś ją dręczy.. Potrafi zamknąć się w sobie i do nikogo się nie odzywać. W tedy myśli długo. Czasem zbyt długo, głównie nad swoim życiem. Bardzo często płacze gdy nikt nie widzi, zgrywa twardą. Dla wrogów jest bezlitosna. Trudno się z nią dogadać, gdy ktoś jej prawi kazania traktuje wszystko z przymrużeniem oka. Dess jest dość trudna do rozgryzienia. Uważaj bo jeszcze zbeszta cię z błotem..
Rodzina: 
~Matka: Deborah
~Ojciec: Lucyfer or [klik] spokojnie.. on ma wiele ciał.. nie myśl, że już wiesz jak wygląda..
Sympatia: Nie będzie się wypowiadać na tematy miłosne, prędzej odetnie sobie język i rzuci krukom na pożarcie.
Żywioł: Mrok, Ogień (plazma), Sen
Moce: 
W pełni włada nad ogniem, snem i mrokiem: 

  • ~ELEptuseum: Wszystko co związane z snem i myślami. To ulubiona moc jej ojca. Bez żadnego trudu wchodzi w sny innych i zamienia je w koszmary, steruje nimi jak chce. Tym samym wchodzi do umysłu i potrafi wytworzyć tak koszmarne myśli i wyrzuty sumienia, że może skłonić cię to do zabójstwa lub samobójstwa, uważaj bo się opęta. 
  • ~RetvoMorte: Jest niczym czarna mgła: nieprzewidywalna i strasznie trudna do pozbycia się. Potrafi się szybko i bezszelestnie przemieszczać zamieniając się w mgłę lub mglistego wilka. Czasem gdy mrok bierze władzę nad waderą nie panuje ona nad zabijaniem, trudno wtedy wybudzić ją z transu tak aby wyjść żywym.
  • ~Valentines: Ta moc pozwala jej władać nad plazmą, czyli niebieskim światłem/ogniem. Dessari potrafi wytworzyć kulę plazmy i rzucić nią w przeciwnika, ogień w ogóle jej nie parzy ani nie robi krzywdy. Skupiając na czymś wzrok potrafi to podpalić i tym samym zagasić.

Młode: "Zabawne." ~Dessari
Siedziba: Stara, opuszczona stacja kolejowa mieszcząca się obok cmentarza
Klan: Preferuje role samotnika, wątpi więc żeby dołączyła gdziekolwiek, ale wszystko może się zmienić.
Punkty: 
  • Magia: 1000
  • Siła: 500
  • Ukrycie: 1000
  • Szybkość: 1900
  • Zwinność: 1400
  • Technika walki: 600 
  • Moc: 1000
  • Spryt: 1000
Pomoce: Łuk i strzały (człowiek), zęby i pazury (wilk)
Cechy wrodzone: Dessari jest niezwykle zgrabna i wysportowaną waderą. Ma jasnoszare oczy. Jest mniejsza od normalnego wilka czy wilkołaka. Na pierwszy rzut oka niczym szczególnym się nie wyróżnia, dopiero w napadzie furii można podziwiać jej świecące runy i oczy (choć potrafi też tak sama z siebie zrobić z siebie takie cudo). Podczas gdy wyczuje gnijące mięso lub świeżą krew jej instynkt zbyt bardzo wychodzi na wierzch i nie może opanować ewentualnej agresji czy głodu, czasem jest to silny a czasem słaby atak. Charakteryzuje ją długa czarna grzywa i bardzo chamskie spojrzenie.
Wiek: 2 lata wilcze i 19 ludzkich, czas się dla niej zatrzymał, czy wiesz co to znaczy?
Cechy fizyczne: Szybka i bardzo wysportowana wadera. Jeśli chodzi o długie dystanse lub podróże w biegu, nie męczy się. Gdy biegnie jej oddech jest równy, a nie przyśpieszony. Nie jest zbyt silna. Dobrze wdrapuje się na drzewa dzięki mocnych pazurom. Dobrze pływa i potrafi na długo wstrzymać oddech. Płynne ruchy i chód. Idealny kieszonkowiec, nawet nie będziesz wiedział kiedy stracisz coś cennego.
Stanowisko: Profesjonalny Morderca
Umiejętności: Szybka i zwinna. Niestety problem ma z siłą, bo zazwyczaj atakuje z ukrycia i niespodziewanie, w dłuższej walce jest słaba. Świetnie się maskuje i jest bardzo sprytna. Potrafi tak rozplanować atak, że nie będziesz w stanie go rozpracować czy przewidzieć jej następny ruch.
Inne: Uwielbia jeść słodycze || Mordowanie sprawia jej przyjemność || Uwielbia zapach vaniliowego cukru || Czyta demonologie || Ma trującą czarną krew || Zmienia się w człowieka bez komplikacji || Jako człowiek jest wegetarianką, zaś jako wilk jest normalnie mięsożerna || W człowieczym ciele ma ślady na rękach po żyletce || Nie pali, nie ćpa, nie pije bo kiedyś przedawkowała i wylądowała w złym miejscu || Szybko się denerwuje(raczej wpada w furię) i to może być dla ciebie zgubą || Pięknie śpiewa || Lubi chodzić w deszczu || Pasuje jej zapach trawy || Nienawidzi zapachu benzyny || Często gada do siebie po cichu || W religii niemożna jej przydzielić żadnej kategorii, wie że Ci oboje istnieją. Gdybyś widział tyle co ona też byś był pewien || Ma tatuaże runiczne, które są czarne gdy jest w ciele człowieka, zaś świecą podczas furii gdy jest w ciele wilka || W jej ciało wchodzą różne demony aby porozumieć się z konkretną osobą, czasem ma prawo wyrazić na to zgodę, a czasem nie, ||
Inne zdjęcia: [Ludzka forma] [Ludzka forma w furi]
Kontakt: Admin yulca
Ekwipunek: 1000 WD

Informejszyn

Witajcie! Jestem od dziś nową/druga administratorką tego bloga. Mówcie mi Dessari aka yulca, aby nasza Fragonia nie miała tyle roboty, formularze i opowiadania możecie także przesyłać do mnie.
tu : HOWRSE
lub tu: G-MAIL
Pozdrawiam!
~Dess

Od. Hetmana c.d Blushed

Bardzo zaintrygowało mnie zachowanie basiora. Fakt, był okropnym dziwakiem, ale tacy są najciekawsi. Nie miałem więc wyboru i postanowiłem za nim pójść. Będę miał tego cudaka na oku. Poszedłem za nim do jakiegoś dziwnego barku. Na górze widniał stary, zniszczony napis: "Bar Light". Jaka to ciekawa nazwa. Moim zdaniem jednak kompletnie nie pasowała do tego miejsca. Było w końcu ciemno! Gdy wszedłem do środka zobaczyłem tłum pijanych wilków śmiejących się z siebie nawzajem. To było chore. Jak takie inteligentne stworzenia jak wili mogły by dać się tak otumanić?! Gdzie jest ich godność? Ja, jako cyborg, nie mogłem pić ani jeść. Na moje szczęście. Nie zamierzałem pijany zataczać się po podłodze! To..to byłoby niezdrowe! Mój nowy "znajomy" zniknął mi z oczu. Miałem co do tego mieszane uczucia. Obok mnie stanęła wadera. Skądś ją znałem, jednak nie mogłem przypomnieć sobie jej imienia.
- Cyborgu, możemy pogadać?
Dopiero po głosie poznałem, że jest to Nemezis. Jedna z nielicznych alph w mieście. Zdążyłem się z nią nawet zaprzyjaźnić. Moim zdaniem jednak wadera nie powinna zajmować się walką. Spytałem ją o masywnego basiora, w brązowym futrze i o dziwnym spojrzeniu. Nikogo takiego nie widziała dzisiaj w klubie.
- A właściwie, to o co chciałaś zapytać?
W tej chwili usłyszałem dziwny, dobrze znany mi śmiech. Poszedłem w jego stronę. Spodziewałem się ujrzeć tego basiora,  leżącego na podłodze i pijącego wino. Nie wiem, jak mogłem się aż tak bardzo pomylić! Basior walczył z jakimś innym wilkiem, pewnie Etą. Dlaczego tak pomyślałem? Wilk był bardzo słaby. W każdym razie słabo walczył. Po chwili powalił go mój znajomy i zaczął rozszarpywać. Na podłodze krew zmieszała się z alkoholem. "Teraz topi marzannę w winie, czy co?" - pomyślałem i skoczyłem na niego. Nie zamierzałem go zabijać. W tym samym czasie Nemezis zdołała ogarnąć tłum wilków, który jeszcze przed chwilą tutaj stał i wrzeszczał: "WALCZ! WALCZ! ŚMIERĆ! KREW!". Basior powalił mnie na ziemię i już miał rozszarpać gardło, kiedy obok niego pojawiła się Nemezis, a ja zdołałem spowolnić czas i uderzyłem z całej siły basiora. On i Nemez myśleli, że jestem niewiarygodnie szybki. Błąd. Ja nie byłem szybki, to czas był spowolniony. Po chwili jednak z powrotem czas ruszył normalnie, a basior patrzył na mnie z nienawiścią w oczach.
- Nie ma za co. - powiedziałem spokojnym tonem. - Hetman jestem, a ty to kto?
- Po gówno ci taka informacja! - warknął tylko basior.
- Grzeczniej. a jestem grzeczny, to i ty możesz.
<Blushed? Wybacz długość.>

Od. Nemezis c.d Aarin "Głodna Sfora"

Nemezis z zainteresowaniem spojrzała na swoją nową towarzyszkę. Zawsze była introwertykiem i nie lubiła innych wilków. Powodem było przede wszystkim odtrącenie. Ta nowa jednak chciała widocznie nawiązać jakąś więź z Nemezis. Wadera jednak nie miała wcale ochoty na nową znajomość. W ostateczności pomyślała jednak "to tylko polowanie!" . Najwyżej zje, co będzie musiała zjeść i wyjdzie po cichu. Wadera nawet nie zauważy. Aarin oczekiwała niecierpliwie na odpowiedź.
- No dobrze, możemy z tobą pójść!
Wadera uśmiechnęła się,  a po chwili skrzywiła.
- No spoko, ale proszę: przestań mówić w drugiej osobie, bo to zaczyna mnie denerwować!
Nemezis westchnęła ciężko i skinęła głową na tak. Po chwili obie wyszły na zewnątrz. Niebo nie było już zachmurzone. Była noc, a księżyc świecił nad głowami wader oświetlając im drogę. Po chwili Aarin coś zobaczyła. Pobiegła w stronę jakiejś sarny, która przeskakiwała między cegłami znajdującymi się na chodniku. Nemezis nawet nie zdążyła zareagować, a Aarin już miała w pysku zwierzynę.
- Szybka jesteś.  pochwaliła białą samicę wadera.
Aarin uśmiechnęła się do niej i podała jej w pysku kawałek sarny. Wadera nie była jednak głodna. Zaczęła bawić się jedynie kawałkiem mięsa. Biała wadera widząc to, postanowiła do niej zagadać:
- Jak myślisz, jak w takim mieści mogli żyć..ludzie?
Nemezis podniosła głowę i spojrzała na nią ze zdziwieniem. Wędrując z ojcem napotkała wiele wymiarów, w których żyli ludzie. Basior  jednak zawsze ją przed nimi przestrzegał. Wmawiał jej, że są to bezduszne potwory pozbawione sumienia, wiecznie mordujące wilki. Nie chciała jednak powiedzieć tego Aarin.
- Skoro dwunogi zbudowali takie miasto, to musieli być bardzo potężni. - mruknęła cicho i spojrzała na waderę. - Wiesz..ja..
Nie zdążyła dokończyć. Usłyszała ujadanie. Aarin natychmiast podniosła się z ziemi i zaczęła gniewnie warczeć. Nemezis jednak spokojnie czekała. Wiedziała, co to mogło być za stworzenie. Pięć metrów przed waderami stanął wysoki pies. Miał przekrwawione oczy, a z jego pyska ciekła ślina. Obok niego pojawiły si też inne kundle o równie dziwnym spojrzeniu. Wilki spojrzały na nie z przerażeniem. Miał znaczną przewagę liczebną, a w dodatku były wściekłe.
<Aarin? Przepraszam za tak długi okres oczekiwania.>

Nowości!

Zakładka Zadania i Formularz została zaktualizowana!

Od. Blusheda c.d Hetman

Śmiałem się tak przez jakieś pięć minut i nie zamierzałem przestawać.
-Przepraszam,czy ty się dusisz?-Spytał kulturalnie wilk.
-Wybacz panie "ą,ę",ale Twój żart mnie rozjebał.-Dalej się śmiałem,wytarłem łapami łzy które zaczęły lecieć mi od śmiechu,poklepałem Hetmana po ramieniu po czym się wyprostowałem.Złapałem powietrze biorąc głęboki wdech do płuc,potem je wypuściłem,towarzyszył temu cichy świst.Myślałem,że tej karuzeli śmiechu nic nie zatrzyma,a jednak udało mi się jakoś ją opanować.Uśmiechnąłem się szeroko.
-Słuchaj,wyglądasz na kogoś kto żyje parę dobrych lat na tym świecie.Kojarzysz paradę równości w dwutysięcznym piętnastym?W swoim poprzednim wcieleniu,jako terrorysta podłożyłem tam dziesięć bomb,z jedenastą wybuchnąłem wśród przedstawicieli tego całego gówna.-Mówiąc to oparłem się o ścianę,wyjąłem z grzywy deringera i zacząłem nim się bawić, szczerząc przy tym kły.
-Uważam iż nie jest to powód do chwalenia się.-Odparł,na jego pysk wlazło zażenowanie.
-A czy ja się chwalę?Mówię tylko jak było,to w końcu ty-w tym momencie tknąłem go pazurem w klatkę piersiową,ku mojemu zaskoczeniu była twarda oraz zimna-Próbowałeś mi wmówić,że jestem gejem.-Dokończyłem odsuwając się od nieznajomego.
-Fajnie miałeś w łagrze?-Zakpiłem,chodziło o jego temperaturę ciała.
-Co ty wygadujesz,nigdy nie byłem w łagrze.-Podszedł bliżej mnie.-O co Ci chodzi?-Kontynuował na co ja się tylko uśmiechnąłem.
-Jak postawisz mi whisky w pobliskim barze dla wilków,to Ci odpowiem.-Ruszyłem w stronę ów miejsca.Hetman wyglądał na inteligentnego,lecz zawsze można było spróbować nim zamanipulować.
-Hej,to podchodzi pod wykorzystywanie.-Odezwał się.-Wiem,ale to ty chcesz wiedzieć o co chodzi nie ja.-Oblizałem pysk na samą myśl o wódce.Wiedziałem,że nie rozmawiam z idiotą,co mnie ucieszyło.Nie wiem,czy koleś wie,że w barze kręcą się same ciemne typy,a ja często wchodzę tam w bójki,które kończą się śmiercią przeciwnika,ale przecież po co mu to wiedzieć.
-To jak idziesz?-Basior nie wykazywał zainteresowania.-Dobra nie ważne,sam sobie kupię ten trunek,nara.-Zacząłem odchodzić w stronę baru.Nowo poznany był ciekawski,więc to czy pójdzie za mną było kwestią czasu.Nie minęły dwie minuty a Hetman szedł już koło mnie.Uśmiechnąłem się szyderczo pod nosem.Droga do baru zaczęła wieść przez coraz to dla niektórych "straszniejsze" uliczki.
<Hetman?>

Blushed wykonał baner dla watahy!

Moim zdaniem jest przepiękny :)
Wilk za wykonany baner otrzymuje: 100 monet i 40 punktów do rozdania!

19 cze 2016

Od. Hetmana c.d Blushed



To mi raczej nie wyglądało na topienie zwykłem marzanny. Poza tym, był czerwiec. Co do cholery mógł robić tutaj basior z marzanną? Jestem wilkiem podejrzliwym i dobrze wiedziałem, że coś tu wyraźnie nie gra. Podszedłem do dobrze zbudowanego wilka i spytałem kulturalnie:
- Pan tutaj pierwszy raz na tych terenach?
Wilka widocznie zdziwiło moje pytanie. Zaczął mnie ignorować i nadal bawił sie w "topienie marzanny".
- A co cię to gówniarzu obchodzi?! - warknął przez zęby i wyciągnął coś, co przypominało sztylet.
- Wybacz mi proszę, ale jestem dorosłym basiorem. Po twoim zachowaniu jednak nie mogę tego powiedzieć o tobie.
Widocznie rozłościłem basiora. Obcy spojrzał na mnie z szaloną nienawiścią. Czemu on się tak zdenerwował? Co ja mu do cholery zrobiłem? Tylko mu kulturalnie zwróciłem uwagę, a ten już...chce mnie chyba zabić. Nie myliłem się. Basior wyciągnął coś na kształt noża i skoczył w moją stronę. Uniknąłem pierwszego ciosu i zatoczyłem się w bok. Pokazałem mu swoje  kły w nadziei, że go przestraszę. Och! Tak bardzo sie pomyliłem. Zacząłem chodzić tu i tam. Nie zamierzałem walczyć. Spojrzałem na niego. Musiałem przeanalizować dosłownie każdy jego najmniejszy ruch, aby w każdej chwili zaatakować go znienacka. I udało mi się. Skoczyłem na niego, a basior zaczął sie szarpać. Byłem ciężkim wilkiem, a wszystko dzięki swoim metalowym częścią umieszczonym pod grubą warstwą futra.
- To może jeszcze raz zaczniemy naszą znajomość, bo nam nie wyszło: mów mi Hetman.
Wilk spojrzał na niego zdezorientowany.
- Hetman? Jak ta królowa z szachów? Przepraszam bardzo, że wziąłem panią za basiora!
Nie zwróciłem uwagi na jego sarkazm. Cóż, każdemu się czasem wymsknie. Zszedłem z basiora. Nie zamierzałem tracić czasu na jego..dziecinne zachowanie. Zacząłem łazić tam i z powrotem. Próbowałem sie opanować. Po chwili jednak wszedłem do pobliskiego budynku. Ku mojemu zdziwieniu basior zaczął mnie śledzić. Próbowałem go zgubić wędrując między korytarzami. Nic nie pomagało. On nadal mnie śledził! Zacząłem biec, a wilk za mną. CZY TEN DUREŃ NIGDY SIENIE ODCZEPI?! Może jest homoseksualistą i mu się spodobałem? Skoro tak, należy to przerwać. Odwróciłem siew jego stronę i powiedziałem spokojnym głosem:
- Ja to toleruję, ale nie możesz za mną łazić w kółko w i w kółko. Ja nie czuję do ciebie mięty, przykro mi, ale znajdź sobie kogoś innego. Na pewno jest wiele ładniejszych basiorów ode mnie.
Obcy wilk spojrzał na mnie i nagle wybuchał śmiechem. To był już szczyt chamstwa!
<Blushed? Zabijesz go za tego "geja"?>