15 lip 2016

Od Hajime

Ziewnąłem szeroko, mrugając kilka razy. Przed moimi oczami rozciągał się ten sam widok, co każdego ranka. Wielki pokój o wysokich, wąskich oknach. Ze zniszczonymi eleganckimi meblami i kilkucentymetrową warstwą pyłu na podłodze.
Wstałem i przeciągnąłem się, aż coś pyknęło mi w kręgosłupie. Od wielu dni próbowałem coś z tym bałaganem zrobić. Na tyle, ile się dało, sprzątałem całą nową siedzibę. Na początku Kaede mi pomagała, ale potem... Cóż, znalazła sobie ciekawsze zajęcia. Jeśli chodzi o Yuki'ego to jakiś tydzień temu siostra dała mu starą złamaną miotłę i powiedziała "Po prostu zamiataj.", a młody robił to bez przerwy przez kilka godzin aż sobie o nim przypomniała. Od tamtej pory nie pozwoliłem jej na dawanie mu jakichkolwiek poleceń.
Omiotłem pobieżnym spojrzeniem pokój, by względnie się zorientować, gdzie też jest moje kochane rodzeństwo. Kaede siedziała na kanapie z czerwonymi obiciami i czyściła swój ulubiony sztylet jakąś szmatką, która ani trochę nie mogła sprawić, by broń stała się bardziej błyszcząca.
- W życiu tym tego nie wypolerujesz - rzuciłem, podchodząc do niej, przeskakując po drodze nad złamanym krzesłem.
- Och, łaskawie się obudziłeś - mruknęła, nie patrząc na mnie.
- Gdzie Yuki? - Obróciłem się, rozglądając w poszukiwaniu szczeniaka wpatrzonego w ścianę. Nie znalazłem go.
- Nie wiem - syknęła ostro, patrząc na mnie z pretensją. Jak bym to ja go zgubił. Poczułem, że ją wkurzam. Ukłucie bólu wrogości w sercu, którego nie mogłem się pozbyć. Oczywiście zorientowała się, że wiem, bo spojrzała na mnie krzywo.

13 lip 2016

Hajime


Godność: Hajime
Płeć: Basior
Historia: Urodzony w kochającej rodzinie, otoczony opieką już od chwili narodzin. Dobrze dogadywał się z rodzicami. Kiedy miał kilka miesięcy, urodziła się jego siostra. Z nią relacje wyglądały już gorzej, ponieważ Kaede za wszelką cenę starała się mu udowodnić, ze potrafi sobie radzić sama i jest we wszystkim lepsza od niego. Zresztą nawet dzisiaj tak to wygląda. Rok później jego matka zachorowała na jakąś nieznaną chorobę. Była wtedy w ciąży, zdołała urodzić, zanim zmarła. Yuki, najmłodszy w stadzie wymagał nieustannej opieki pozostałych. Atak grupy wilków zmusił rodzinę Hajime do przeprowadzki, więc wędrowali długo, zanim zdołali się osiedlić w rozpadającym się dworze, który przed wiekami należał do jakiejś ludzkiej arystokracji. Szczęście nie trwało długo, pewnego dnia ojciec basiora wyszedł na polowanie i już nie wrócił. Od tamtego czasu Hajime przejął obowiązki rodziców i stara się jak najlepiej dbać o rodzeństwo.
Opis: Zacznijmy od tego, że jest to osóbka przyjaźnie nastawiona do każdego, kogo napotka. Chętnie zawiera znajomości, ale uważa, że na prawdziwych przyjaciół nadają się tylko nieliczni. Wilk ten posiada dość łagodne usposobienie, co jest rzadko spotykane wśród jego pobratymców. Nie jest istotą złą, takie ma zdanie o sobie. Hajime nie cechuje w żadnym stopniu okrucieństwo, brutalność, czy też zjadliwość; walkę traktuje raczej jako ostateczny środek, jeśli chodzi o jego własne życie, lub godność (choć tego wilka łatwo sprowokować, zdarzy mu się czasem zapomnieć o własnych zasadach). Stara się żyć w zgodzie z innymi, oraz własnym sumieniem. Nigdy nie byłby w stanie wyrządzić komuś krzywdy, jeśli ten sobie na to nie zasłużył. Każdego, niezależnie od gatunku, darzy szacunkiem, zachowując przy tym odpowiedni dystans. Ceni sobie szczerość; silniejszym od siebie nie będzie prawić fałszywych komplementów tylko po to, by wkupić się w ich łaski. Nie znosi cwaniactwa, dla niego jest to po prostu rodzaj tchórzostwa, godnego pogardy. Również niezależnie od okoliczności, zawsze pozostaje sobą. Nie wstydzi się swoich przekonań, swojego sposobu życia. Nigdy przed nikim nie udaje kogoś innego, niż jest w rzeczywistości i nie martwi się tym, co inni o nim myślą. Nie jest też typem osobnika, który daje się łatwo zdominować i zmanipulować. Posiada swój własny, niezmienny system wartości, którego się twardo trzyma. Jest realistą, bardzo odpowiedzialny, bierze na siebie winę za wszystko, co przydarza się jego rodzeństwu. Panicznie boi się, że któreś z nich umrze albo zaginie, jak rodzice.
Rodzina: Młodsza siostra Kaede i młodszy brat Yuki. Matka nie żyje, ojciec zaginął.
Sympatia: Kto wie?
Żywioł: Ciało, Umysł, Emocje
Moce:

  • Shield - Czasowe nałożenie na obszar, lub konkretną osobę bariery, blokującą wybraną moc. Im dłużej działa, tym większe zmęczenie odczuwa Hajime. Po godzinie mdleje z wyczerpania i może nawet umrzeć.
  • Impact - Niedawno odkryta moc, powodująca zmiany w tkance mózgowej. Może mieć różne skutki, od bólu głowy po wewnętrzny wylew i śmierć. Nie do końca opanowana, często wymyka się spod kontroli i działa na zwierzęta, które są maksymalnie tego samego rozmiaru, co wilk.
  • Connection - Moc, która działa na wszystkie organizmy żywe. Polega na przejęciu części bólu, emocji czy nawet myśli innej osoby. Hajime musi jednak znajdować się w jej pobliżu, najmocniej działa poprzez dotyk.

Młode: brak
Siedziba: Położony na obrzeżach miasta pałacyk, niegdyś ważny zabytek, aktualnie obrośnięty bluszczem, zaniedbany i rozpadający się. Większość mebli i wyposażenia została zniszczona.
Klan: Samotnik, ale poszukuje klanu, w którym mógłby zostać z rodzeństwem.
Punkty:

  • Magia: 700
  • Siła: 200
  • Ukrycie: 400
  • Szybkość: 400
  • Zwinność: 500
  • Technika walki: 100
  • Moc: 200
  • Spryt: 500

Pomoce: Obręcze, dzięki którym może połączyć się z inną osobą (np. odczuwać te same emocje, rozkładać ból na dwa, komunikować się poprzez odczucia) W nielicznych przypadkach więź ta utrzymuje się na stałe, nawet gdy druga osoba zdejmie pierścień. Działają jako "przedłużacze" mocy Connection. Aktualnie jedyne wilki, z którymi jest połączony to jego rodzeństwo.
Wiek: W wilczym wieku zbliża się do dwóch lat, w ludzkich ma jakieś 15 - 16.
Cechy fizyczne: Jego magia jest na zaawansowanym poziomie. Co do umiejętności fizycznych, to jego siła jest jego największą słabością. Szybki zarówno na długich jak i krótkich dystansach, ale na pewno znajdą się i tacy, którzy go prześcigną. Ma lekką, niezbyt umięśnioną budowę, dzięki czemu jest bardzo zwinny.
Stanowisko: Zajmuje się wszystkim, od walk o terytorium przez polowania do opieki nad rodzeństwem i leczenia. Można powiedzieć... że wszechstronnie uzdolniony.
Umiejętności: Walka za pomocą siły idzie mu fatalnie, dlatego zwykle jego taktyką jest ucieczka bądź użycie Impact. Umie gdziekolwiek znaleźć dobrą kryjówkę. Ma świetne wyczucie równowagi, jest niczym kot, i jeśli już spadnie to zawsze na cztery łapy.
Inne zdjęcia: [Jako człowiek]
Kontakt: Czakenzo.

12 lip 2016

Wilczak Rada

Potrzebna mi wasza pomoc. Co chcecie zmienić w WI?  PISZCIE NA HOWRSE LUB W KOMENTARZACH!

Jedziemy z tym koksem!

Wiem, wakacje. Sama mam brak weny i nie mogę nic naskrobać ;-; Ale spokojnie,  mam kilka pomysłów na ulepszenie WI :3 Niedługo pojawią się ankiety,  a po ankietach czystka generalna. Zrobię też szablon specjalnie na bloga!
- Tyks

6 lip 2016

Od Katelyn c.d Ktoś

Obudziłam się w jaskini. Raczej to była moja jaskinia, nowa. Czułam się tu niepewnie. To w sumie nowe miejsce, nowe wilki i nowa jaskinia. Postanowiłam gdzieś iść, zobaczyć watahę. Przechadzałam się tak przez długi czas. To było trochę dziwne, widziałam to samo drzewo i te same krzaki ponad sto razy! Po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że chodzę w kółko! Pewnie to dziwnie wyglądało. Teraz nie tym się przejmowałam, nie wiem gdzie jestem! Złapał mnie stres. Zaczęłam chodzić szybko w kółko i trząść się. Czyżbym się zgubiła? Bardzo możliwe. Nie wiedziałam gdzie jestem. Zaczęłam biegać z zamkniętymi oczami, tak szybko by tylko znaleźć jakieś inne wilki. Zauważyłam drzewo przede mną. Nie zdążyłam przyhamować i......Uderzyłam głową w drzewo. Chyba zemdlałam, gdy lekko otworzyłam oczy zauważyłam inne wilki. Nie wiem kto to był, nie znam tu nikogo. Poczułam się lepiej, nie kontrolując moich łap znowu zaczęłam biec przed siebie. chciałam się zatrzymać, ale nie udawało mi się. Biegłam oraz szybciej i szybciej. Ciekawe, gdzie tym razem wyląduję. Większość tego czasu patrzyłam przed siebie, po chwili jednak spojrzałam na swoje łapy. Kompletnie nie było ich widać, tylko ruszały się, prawa lewa, prawa i lewa. Po chwili spojrzałam przed siebie, jakiś wilk tam był. Nie widziałam jego twarzy. Upadłam na ziemię. On lub ona, przypuśćmy ono, pomogło mi wstać.
<Ktoś? Ktosiu liczę na cb>

3 lip 2016

Grafika dla watahy

Grafika wykonana przez Fragonię:

HTML do prezentacji:
<div style='width:948px;height:690px;background:rgba(255, 255, 255, 0) url(https://zapodaj.net/images/107ce56b08ba2.png) no-repeat 0% 0%;background-size:100% auto;border:0px solid rgba(255, 255, 255, 1);border-radius:0px;box-shadow:0px 0px 0px rgba(0, 0, 0, 1);-webkit-box-sizing: border-box; -moz-box-sizing: border-box; box-sizing: border-box;'></div><div style='height:585px;width:389px;margin:-644px 0 59px 524px;background:rgba(255, 255, 255, 0);border-radius:0px;border:0px solid rgba(0, 0, 0, 1);box-shadow:0px 0px 0px rgba(0, 0, 0, 1);cursor:default;padding:21px;text-align:left;color:rgba(250, 250, 250, 1);font-family:Georgia, serif;font-size:16px;-webkit-box-sizing:border-box;-moz-box-sizing:border-box;box-sizing:border-box;overflow:auto;text-shadow: 0px 0px 14px rgba(0, 0, 0, 1);'>Wpisz tu coś! Bądź ostrożny, bo łatwo możesz zmiszczyć strukturę prezentacji.</div><!-- Prezentacja zostala wygenerowana na YourLayout.tk -->

2 lip 2016

Katelyn


Godność: Katelyn, mówią na nią Kate lub Kati.
Płeć: Wadera.
Historia: Historia Katelyn jest taka jak większości wilków. Odeszła z poprzedniej watahy i dołączyła tutaj. Latami szukała jakiejś innej watahy. W końcu opadła z sił, zasnęła. Gdy się obudziła, zauważyła czarną waderę. Z pewnością była to Alpha. Zaproponowała dołączenie. Bez chwili namysłu Kate zgodziła się. Tak właśnie się tutaj pojawiła ^^
Opis: Kate jest śmiałą i otwartą waderą. Niestety jest bardzo nie ufna. Jednak lubi poznawać nowych przyjaciół. Katelyn ma dobre dni, jak i te złe. Ma mieszany charakter, czasami jest miła, a czasami wredna. No tak już niektórzy mają.
Rodzina: Nie zna swojej rodziny.
Sympatia: Brak
Żywioł: Woda, powietrze
Moce: Związane z żywiołem.
Młode: Nie ma
Siedziba: Nie posiada, wędruje
Klan: samotniczka?
Punkty:

  • Magia: 500
  • Siła: 200
  • Ukrycie: 500
  • Szybkość: 500
  • Zwinność: 500
  • Technika walki: 300
  • Moc:200
  • Spryt: 300

Pomoce: Hmm, jest wilkiem więc... pazury i zęby?
Cechy wrodzone: Kate ma niebieski krzyżyk na łapie.
Wiek: 2 lat, nieśmiertelna
Cechy fizyczne: Kate jest zwinna i szybka. Potrafi wysoko skakać. W walce jednak nie za bardzo jej wychodzi, ponieważ nie jest zbyt silna, można powiedzieć że jest przeciętna w walce...
Stanowisko: Kappa
Umiejętności: Hmm, Katelyn lubi biegać, lubi też sobie trochę poleniuchować.
Inne: --
Inne zdjęcia: --
Kontakt: kulka 2005

1 lip 2016

Od. Aarin c.d Nemezis

Spojrzałam na zdziczałego psa. Niepohamowana agresja, ohydny wygląd... Spodziewałam się szybkiej walki ze zwierzętami. Tacy jak oni atakowali bez zastanowienia machając w koło pazurami i kłapiąc zębami.
-Jeśli masz moce obszarowe, to załatwisz wszystkie. Ja mogę tylko postrzelać ostrzami, o tak.
Udrapałam się w łapę, a z niej wyleciało ostrze. Prosto na jednego z wilków, nawet nie zdążył zareagować. Zaśmiałam się cicho, uwielbiałam moją moc. Dzikie psy natychmiast pobiegły na nas.
Nemezis zaatakowała je dziwnym czarnym ogniem. No cóż, musiała szybko zareagować. Przyglądałam się temu, jeden z psów, ten największy, uniknął ataku wadery. Wbiegł za drzewo, a mi nie chciało się przedłużać tej walki. Podbiegłam do niego i przecięłam drzewo na pół ogromnym ostrzem wytworzonym z krwi. Pies skoczył w bok, a ja skierowałam moją broń na niego i momentalnie zabiłam.
-Coś mało się starałaś... - Wadera powiedziała do mnie trochę zmęczona. - Ty zabiłaś 2, ja kilkunastu.
-Za to ja przywódce. Oj, przejadłam się, nie chciało mi się walczyć. - Powiedziałam po chwili. - Przeważnie skaczę i ciskam ostrzami w przeciwników, z pełnym brzuchem byłoby to trudne.
Podeszłam do największego z psów, chciałam się dowiedzieć, czemu był taki dziki. Obejrzałam go.
-Masz jakieś podejrzenia co do tego? - Spytałam się Nemezis?
<Nemezis? Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać ;-;>

28 cze 2016

Od Dessari c.d Blushed

Spojrzałam na wilka. Ten powoli przyśpieszał chód, tak aby nie iść już ze mną w równej linii. Po chwili dotarło do mnie, że nie chcę zostać sama. Wiec szybko dodałam, po jego wypowiedzi:
- Nie, czekaj.. - wymamrotałam cicho
Basior odwróci się.
- Co? - powiedział twardo tak jakby był obrażony na to, ze nie chce mi się zabijać.
Ale to nie było tak. Ja po prostu wiedziałam, że dziś nie zapanuję nad sobą, nad swoim głodem, nad wielką chęcią do zabijania kolejnych istot niezależnie czy to byłby wróg, niewinny wilk czy nawet sam Blushed. Jednak pomyślałam, ze się zgodzę i tak tez powiedziałam samcowi. On zabrał mnie to pewnej opuszczonej kwatery. Opowiadał mi ze kiedyś tam przyszedł i "nieźle się bawił". Pewnie chodziło mu o jakże artystyczne morderstwa jakie w tym miejscu dokonał. No cóż, sama nie byłam lepsza bo w okresie "dorastania" ojciec kazał zabijać mi wszystkich których napotkałam na Ziemi. Co lepsze, najpierw sam mi to pokazywał. Chciałam poniektórym osobom zadać pytanie, "Jak to jest przed śmiercią zobaczyć jednego z trzech najpotężniejszych demonów?" No niestety nie miałam jak bo osoba nie żyła, a tatuś powiedział, że nie wolno bawić się jedzeniem. Rozglądałam się po deptaku. Było tam z 5, może 6 wilków. Blushed uśmiechnął się szeroko, a ja dalej byłam jakaś nieswoja.
- Zobacz na tamtego, bardziej masywnego. Ale będzie niezła przyjemność z zabicia go - warknął entuzjastycznie
- Jesteś pewny? - nabrałam znów wigoru
- Czego pewny? - odpowiedział niemal natychmiast
- ...że go pokonasz - zaśmiałam się
- Kpisz sobie ze mnie gówniaro?
- Nie nazywaj mnie tak bo skończysz jako pokarm dla ryb i wodnych płazów, lub jak twoi poprzednicy zaznasz kąpieli w beczce pełnej kwasu - wymamrotałam i poszłam powoli do przodu omijając samca, ten tylko uśmiechnął się.
Blushed podszedł do jednego z wilków, chyba nabrał zbyt pewności siebie bo chciał zmierzyć się z samcem prawie jego pokroju. Basior nagle rzucił się na przeciwnika i zaczęła się walka. A ze mną coś dziwnego zaczęło się dziać. Znów zaczęłam tracić nad sobą kontrolę.

<Blushed? dawaaaaj :>  >

Od Blusheda c.d Dessari

Stojąc tak i czekając na jakąkolwiek odpowiedź dziewczyny,przypomniało mi się o dragach.Właściwie nikt nie wiedział o tym,że biorę,ale to chyba moja sprawa.
-Albo wiesz co,masz rację,ja sobie pójdę.-Rzuciłem szybko idąc w stronę miasta.Chciałem się zamienić w wilka,lecz nie mogłem.Fakt zamiana z wilka w człowieka nie sprawia mi problemów,ale na odwrót już tak.Wygrzebałem z kieszeni pierwszy lepszy skrawek papieru i skupiłem się na poszukiwaniu dilera,takiego dupka,nie wnikajmy.Moje poszukiwania nie trwały zbyt długo,albowiem znalazłem go po jakiś pięciu minutach.Chwila czasu i proch był już w moich rękach.Szedłem ulicą gdzie narkomania to coś normalnego,właściwe wszystko co patologiczne było tam normalne.Padał deszcz.Wysypałem zawartość woreczka na kartkę,miałem już wciągać,lecz nagle ktoś na mnie wpadł.Z ziemi wstała Dessari otrzepując się przy okazji.Przygnębiony spojrzałem na proszek,który spływał wraz z deszczem do studzienki kanalizacyjnej.
-Cholera.-Wymamrotałem cicho.-Nie to,że mnie to obchodzi,ale po jaką cholerę przyszłaś na tę dzielnicę?Wiesz,że gwałty tu to coś normalnego?-Spytałem,starając się nie myśleć o nałogu.
-Myślisz,że jestem idiotką i nie umiem sobie radzić?-Zapytała rzucając mi poirytowane spojrzenie.
-Dobra weź chodź stąd.-Złapałem dziewczynę delikatnie za nadgarstek,Dessari ugięła się z bólu,puściłem.Popatrzyłem pytająco na dziewczynę.
-Skurcz.-Wyjaśniła,nie do końca byłem co do tego przekonany.-Zresztą,chyba umiem iść za kimś,nie?-Dodała po chwili patrząc się na mnie.Oczy miała zeszklone.Deszcz jeszcze mocniej zaczął padać.Teraz sobie coś uświadomiłem,ona ani razu nie zdjęła bluzy.Dobra,co ja się będę nią przejmował,chociaż z drugiej strony.Nie,no co ja odpierdalam,tryb egoista chyba się zawiesił,właściwie mi to nie przeszkadza.Odwróciłem się w stronę Dessari,aby sprawdzić czy idzie.Szła,ale jeszcze bardziej przygaszona niż przedtem.Zatrzymałem się czekając na dziewczynę.
-Lubisz deszcz?-Spytałem idąc już koło niej, nie przed nią,można powiedzieć,że brzmiałem jak normalny zrównoważony człowiek gadający o pogodzie.Spoglądałem na jej nadgarstki,wiesz dlaczego?To fajnie.Ona milczała,co mi nie pasowało,skupiłem się więc na wsłuchiwaniu w deszcz.Zmieniłem się w wilka bez słowa,po chwili dziewczyna uczyniła to samo.
-Może kogoś zabijemy?-Zaproponowałem,melancholia Dessari była wyczuwalna.
-Zabijemy?-Ze zdziwieniem popatrzyła na mnie.
-Nie no chcesz to zabijaj sama,ja sobie pójdę.-Wymamrotałem.
<Dessari? Brak weny mnie boli,wylecz. :^ >

Od. Nemezis i Hetmana c.d Blushed

Basior i wadera zaczęli biec, kiedy tylko krzyknął do nich znajomy wilk. Nemezis obejrzała się i zobaczyła stado rozwścieczonych basiorów biegnących w ich stronę. Zamknęła oczy i zaczęła powoli liczyć do dziesięciu, aby się uspokoić i aby nie obgarnęła ją żądza mordu. Co chwilę poganiał ją Hetman, który był o wiele szybszy od wadery. Po chwili trójka zobaczyła przepaść, a na dole cmentarzysko starych ludzkich pojazdów. Blushed obejrzał się za siebie i zaatakował pierwszego napastnika dając waderze i Hetmanowi czas. Hetman go wykorzystał i skoczył. Nemezis tym czasem skoczyła na basiora i rozerwała pobliskiemu wrogiemu wilkowi gardło, ułatwiając pracę Blushedowi.
- Nie wiedzie skurwysyny na kogo trafiliście! JESTEM ALPHĄ! - wrzasnęła, a wilki jakby trochę się zlękły.
Niektóre z nich to były Gammy, ponieważ były doświadczone. Widziała też Kappy i może dwie Ety. Ona załatwiła chyba jedyną Deltę. Po chwili namysłu wilki jednak skoczył w stronę dwójki. Basior i wadera nie mieli wyboru. Skoczyli do rozpadliny, a przy tym mocno się potłukli.  Nemezis przestałą się ruszać i zaczęła udawać umarlaka. Kątem oka widziała, że jej znajomy robi dokładnie to samo. Obce wilczury nie chciały ryzykować. Zawyły więc radośnie na znak swojego "zwycięstwa" i odeszły w swoją stronę wyśmiewając dwa "nieżywe" wilki. Gdy kobieta chciała wstać ku jej przerażeniu poczuła ogromny ból. Nie ruszyła się więc. Zobaczyła, jak podchodzi do niej Blushed. Uśmiechnął się i spojrzał na nią. Poruszył lekko Nemezis, a ta syknęła z bólu. Odwrócił ją i zauważył, że w brzuchu ma mocno wbite odłamki szkła. Basior westchnął ciężko i spojrzał na waderę.
***
Hetman krążył tam i z powrotem. Martwił się o Nemez. Wadera nie raz ocaliła mu dupsko i nie zamierzał ją tak zostawić z tym psycholem. A gdyby jej coś poważnego zrobił? Nie wybaczyłby sobie tego. Wskoczył więc na dół, ale nikogo nie zastał. Pomiędzy zniszczonymi przez czas samochodami umykały szczury. Basior starannie je omijał. Nie przepadał za małymi stworkami. Nagle coś się poruszyło. Hetman obejrzał się za siebie. Coś go uderzyło i wciągnęło wgłąb pobliskiej jaskini.
<Blushed? Brak weny ;_;>

Rise zostaje przeniesiona do adopcji!



Prezentacje dla watahy

Prezentacje zrobione przez Dessari:
                                                          link html do prezentacji:
<div style="width: 950px; height: 430px; overflow: auto; margin-top: 0px; margin-left: 0px; background-image: url(&quot;http://funkyimg.com/i/2duni.jpg&quot;); background-attachment: initial; background-size: initial; background-origin: initial; background-clip: initial; background-position: initial; background-repeat: initial;">
<p style="width: 490px; height: 330px; margin-top: 85px; margin-left: 450px; overflow: auto;"><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px"><font color="fffffff">&nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &lt;tu wpisz swój tekst&gt;</font></font></font></font></p><font style="background-color: initial;" face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">
</font></font></font></div><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">

</font></font></font>
link html do prezentacji:
<div style="width: 950px; height: 430px; overflow: auto; margin-top: 0px; margin-left: 0px; background-image: url(&quot;http://funkyimg.com/i/2dvzY.gif&quot;); background-attachment: initial; background-size: initial; background-origin: initial; background-clip: initial; background-position: initial; background-repeat: initial;">
<p style="width: 490px; height: 330px; margin-top: 85px; margin-left: 450px; overflow: auto;"><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px"><font color="fffffff">&nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &nbsp; &lt;tu wpisz swój tekst&gt;</font></font></font></font></p><font style="background-color: initial;" face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">
</font></font></font></div><font face="Verdana"><font size="2"><font style="text-shadow: #fff 0px 0px 5px">

</font><

27 cze 2016

Black


Opis: Może zacznijmy od jej imienia. Przed tobą stoi dumna Black, czasem nazywana dla odmiany przez Lucy Czarna. Black to kocica niezwykle wierna, zawsze możesz zobaczyć ją przy swojej pani. Podkreśla to jednak jej wielkie oddanie. Przez co kotka ta jest niezwykle odważna. Nie ufa nikomu, komu nie zaufała jej pani. Ale trzeba jeszcze wspomnieć, że Black bardzo lubi też Namezes. To jest jej tak jakby druga właścicielka. Nic dziwnego, bo to ona razem z Lucy uratowała Black, która przez kilka lat była zamknięta razem ze swoją siostrą w rozwalonej chacie, której pilnowały demony...
Rasa towarzysza: Dokładnie nie wiadomo jakim zwierzęciem jest Black. Przyjęło się, że jest bestią, jednak Lucy uważa, że jest to po prostu Czarna Pantera z możliwością zmiany w inne zwierzę.
Level: 1
Punkty:
Siła: 20 Szybkość: 14 Zręczność: 13 Magia: 18
Zdolność magiczna:
  • Metamorfoza ~ Black może zmienić się w każde stworzenie żyjące, jednak tylko na wyznaczony czas. Później musi odczekać siedem minut, żeby zmienić się znowu. Jedynie na zmianę w kruka i kota domowego nie ma limitu. W tej mocy działają punkty. Czyli cztery punkty to dwie minuty, więc jak np. będzie miała osiem punktów, to na cztery minuty itd.. Jeżeli jednak ma np. pięć punktów to czas się nie zmienia.
Inne: | We wszystkich wcieleniach Black ma czarne futro, pióra itp. | Czarna potrafi mówić | matką Black był demon, a ojcem Czarna Pantera | ojcem siostry Black był Lampart | Prawdopodobnie Czarna posiada brata Irbisa |
Bonus do Wilka:
  • Magia: 0
  • Siła: 50
  • Ukrycie: 0
  • Szybkość: 0
  • Zwinność: 0
  • Technika walki: 0
  • Moc: 0
  • Spryt: 0
Właściciel: Lucy Elizabeth (Czasem mówi się, że też Nemezis)

Od. Lucy - Quest 1

Biegłam najszybciej jak mogłam. Moje serce pracowało o wiele szybciej niż powinno, a łapy odbijały się od ziemi pod wielką szybkością. Wiedziałam, że pewnie już za chwilę umrę rozszarpana przez bestię, która mnie goniła. Czarnego kota, o wiele mniejszego ode mnie, ale wyczuwałam, że drzemie w nim wielka siła.
Ale, chwilka, chwilka! To nie tak się zaczynało. Pozwólcie, że opiszę wam cały początek...
Wstałam i przeciągnęłam się ziewając. Moje pazury szurały o kamienie ułożone w chodnik.
-Ech! Nie ma to jak spać, na rozwalonym chodniku. - Mruknęłam cicho i rozejrzałam się w około morderczym wzrokiem. Cały czas byłam wściekła myśląc o fioletowej wilczycy, przeganiającej mnie z moich terenów. - Było minęło. - Dodałam cicho.
-Masz rację. - Usłyszałam głos i zza rogu wyłoniła się wilczyca. - Jestem Nemezis. I wiesz co? Każda przeszłość musi być gorzka, nikt nie żyje w wygodzie. - Westchnęła i odwróciła się do mnie przodem przez co, mogłam jej się przyjrzeć. Wadera ta miała białe podbrzusze, tak samo tylne łapy. Widziałam też, że miała białe gardło. Reszta ciała było cala czarna. Od ciała odznaczały się też niezwykle czerwone oczy i dziwna czerwonawa runa na plecach. Nemezis wyglądała jak prawie każdy demon, chyba, że takowym była.
-Uf...! Wreszcie ktoś miły. - Powiedziałam głośno, na chwilkę zapominając, że wilczyca mnie słucha.
-Miła?! Nawet tak nie myśl! - Prychnęła i nagle jej oczy stały się bardziej mroczne. Ciarki mnie przeszły gdy w nie patrzyłam.
-No dobrze, dobrze. - Powiedziałam spokojnie. - Tylko chciałam zobaczyć, jak na to zareagujesz. - Skłamałam i posłałam waderze spojrzenie twarde niczym kryształ. Dosłownie. Bo moje oczy są z kryształów.
-To ja cię może teraz wypróbuje. Słyszałam pogłoski o tym, że w chatce na środku lasu mieszka bestia. Silna diabelnie. Mądrzejsza od ludzi. Sprytna jak wąż. Ale nie myśl, że ją znasz, bo to tylko iluzja. - Wyrecytowała taki wierszyk, jakby się na to szykowała już od kilku dni.
-Nie ma zwierzęcia tak potężnego! - Wykrzyknęłam nie dowierzając.
-Wszyscy tak przynajmniej twierdzą. - Mruknęła cicho Nemezis - Dlatego ty idziesz to sprawdzić. Zakład, że jest tam ta bestia i jej nie pokonasz? - Spytała.
-Tak. - Odpowiedziałam i zmieniłam się w dziewczynę żeby podać rękę waderze, też w postaci ludzkiej.
Ju po chwili w formie wilków biegłyśmy przed siebie. W ciemni las. Raz po raz iście grzechotały mi pod łapami, a delikatny wietrzyk muskał moje futro. Poczułam ciarki na ciele, które zamieniły się w odruchy szczęki. Miałam dziwną ochotę zatrzymać czas i chęć cofnięcia umowy. Moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Nie miałam pojęcia skąd on się wziął. A może... A może ja się boję? Nie! To nie możliwe! Przecież tak odważna wadera jak ja Lucy Elizabeth, nie ma prawa bać się czegokolwiek i kogokolwiek. Cokolwiek czaiło się w tej chacie musiałam być twarda. Równie dobrze, mógłby być tak, że moja nowa znajoma żartuje sobie ze mnie i to co powiedziała to tylko jedno wielkie kłamstwo.
Nie mogłam okazywać strachu w żadnym momencie, bo gdy mnie tak zauważy to jeszcze mnie wyśmieje.
Gdy tak myślałam, w lesie robiło się coraz bardziej ciemno, a drzewa wyglądały strasznie. Wiatr jakby szeptał moje imię, a ptaki schowały się w dziuplach. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, a raz po raz widziałam żółte oczy świecące w ciemności.
-To tutaj... - Szepnęła Nemezis. - Idziesz sama. - Ostrzegła mnie jeszcze.
-Wiem. - Odpowiedziałam cicho i głośno przełknęłam ślinę. Ostrożnie zaczęłam postawiać łapy i nagle zobaczyłam czarny kształt...
Stanęłam osłupiała nie wiedząc co mam robić. Nagle potwór zaczął biec w moją stronę, a ja odruchowo zaczęłam uciekać.
Biegłam najszybciej jak mogłam. Moje serce pracowało o wiele szybciej niż powinno, a łapy odbijały się od ziemi pod wielką szybkością. Wiedziałam, że pewnie już za chwilę umrę rozszarpana przez bestię, która mnie goniła. Czarnego kota, o wiele mniejszego ode mnie, ale wyczuwałam, że drzemie w nim wielka siła.
Przeskakiwałam przez korzenie wielkich drzew i dziury. Przez wszystko co stanęło mi na drodze, jednak zdawałam sobie sprawę, że ta bestia i tak prędzej czy później mnie dogoni. Zatrzymałam się i odwróciłam do wielkiego kota. Musiałam umrzeć z honorem.
Pierw kot spojrzał nam nie zdziwiony swoimi pięknymi bursztynowymi oczami, a potem zaczął miałczeć. Zanim się obejrzałam obok niego stanął drugi kot. Z pięknymi zielonymi oczami i delikatnymi plamkami. Przede mną stała młoda pantera i lampart!
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/f8/88/71/f88871d665f5a793992a5971df3b0ea6.jpg
Oby dwoje zawarczały, a później skoczyły na mnie i przygniotły mnie do ziemi. A jednak... Tutaj naprawdę mieszkała bestia, a nawet dwie! Nie wiedziałam co robić, po prostu zamknęłam oczy i pomyślałam o czymś miłym. O wodzie. Pięknych falach, wpadających na plażę. O morzu wyglądającym jak płynny metal. Nawet nie wiedziałam kiedy wodą zrzuciłam koty z siebie, a te uciekły. Jednak znikąd za nimi pojawiła się Namezis, przez co koty nie mogły uciec. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy bestie spłaszczyły się na ziemi, jakby pokazując, że wygrałyśmy.

<Namezis? Za chwilkę wyślę, Ci formularz towarzysza.>