27 cze 2016

Od. Lucy - Quest 1

Biegłam najszybciej jak mogłam. Moje serce pracowało o wiele szybciej niż powinno, a łapy odbijały się od ziemi pod wielką szybkością. Wiedziałam, że pewnie już za chwilę umrę rozszarpana przez bestię, która mnie goniła. Czarnego kota, o wiele mniejszego ode mnie, ale wyczuwałam, że drzemie w nim wielka siła.
Ale, chwilka, chwilka! To nie tak się zaczynało. Pozwólcie, że opiszę wam cały początek...
Wstałam i przeciągnęłam się ziewając. Moje pazury szurały o kamienie ułożone w chodnik.
-Ech! Nie ma to jak spać, na rozwalonym chodniku. - Mruknęłam cicho i rozejrzałam się w około morderczym wzrokiem. Cały czas byłam wściekła myśląc o fioletowej wilczycy, przeganiającej mnie z moich terenów. - Było minęło. - Dodałam cicho.
-Masz rację. - Usłyszałam głos i zza rogu wyłoniła się wilczyca. - Jestem Nemezis. I wiesz co? Każda przeszłość musi być gorzka, nikt nie żyje w wygodzie. - Westchnęła i odwróciła się do mnie przodem przez co, mogłam jej się przyjrzeć. Wadera ta miała białe podbrzusze, tak samo tylne łapy. Widziałam też, że miała białe gardło. Reszta ciała było cala czarna. Od ciała odznaczały się też niezwykle czerwone oczy i dziwna czerwonawa runa na plecach. Nemezis wyglądała jak prawie każdy demon, chyba, że takowym była.
-Uf...! Wreszcie ktoś miły. - Powiedziałam głośno, na chwilkę zapominając, że wilczyca mnie słucha.
-Miła?! Nawet tak nie myśl! - Prychnęła i nagle jej oczy stały się bardziej mroczne. Ciarki mnie przeszły gdy w nie patrzyłam.
-No dobrze, dobrze. - Powiedziałam spokojnie. - Tylko chciałam zobaczyć, jak na to zareagujesz. - Skłamałam i posłałam waderze spojrzenie twarde niczym kryształ. Dosłownie. Bo moje oczy są z kryształów.
-To ja cię może teraz wypróbuje. Słyszałam pogłoski o tym, że w chatce na środku lasu mieszka bestia. Silna diabelnie. Mądrzejsza od ludzi. Sprytna jak wąż. Ale nie myśl, że ją znasz, bo to tylko iluzja. - Wyrecytowała taki wierszyk, jakby się na to szykowała już od kilku dni.
-Nie ma zwierzęcia tak potężnego! - Wykrzyknęłam nie dowierzając.
-Wszyscy tak przynajmniej twierdzą. - Mruknęła cicho Nemezis - Dlatego ty idziesz to sprawdzić. Zakład, że jest tam ta bestia i jej nie pokonasz? - Spytała.
-Tak. - Odpowiedziałam i zmieniłam się w dziewczynę żeby podać rękę waderze, też w postaci ludzkiej.
Ju po chwili w formie wilków biegłyśmy przed siebie. W ciemni las. Raz po raz iście grzechotały mi pod łapami, a delikatny wietrzyk muskał moje futro. Poczułam ciarki na ciele, które zamieniły się w odruchy szczęki. Miałam dziwną ochotę zatrzymać czas i chęć cofnięcia umowy. Moje ciało przeszedł kolejny dreszcz. Nie miałam pojęcia skąd on się wziął. A może... A może ja się boję? Nie! To nie możliwe! Przecież tak odważna wadera jak ja Lucy Elizabeth, nie ma prawa bać się czegokolwiek i kogokolwiek. Cokolwiek czaiło się w tej chacie musiałam być twarda. Równie dobrze, mógłby być tak, że moja nowa znajoma żartuje sobie ze mnie i to co powiedziała to tylko jedno wielkie kłamstwo.
Nie mogłam okazywać strachu w żadnym momencie, bo gdy mnie tak zauważy to jeszcze mnie wyśmieje.
Gdy tak myślałam, w lesie robiło się coraz bardziej ciemno, a drzewa wyglądały strasznie. Wiatr jakby szeptał moje imię, a ptaki schowały się w dziuplach. Miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, a raz po raz widziałam żółte oczy świecące w ciemności.
-To tutaj... - Szepnęła Nemezis. - Idziesz sama. - Ostrzegła mnie jeszcze.
-Wiem. - Odpowiedziałam cicho i głośno przełknęłam ślinę. Ostrożnie zaczęłam postawiać łapy i nagle zobaczyłam czarny kształt...
Stanęłam osłupiała nie wiedząc co mam robić. Nagle potwór zaczął biec w moją stronę, a ja odruchowo zaczęłam uciekać.
Biegłam najszybciej jak mogłam. Moje serce pracowało o wiele szybciej niż powinno, a łapy odbijały się od ziemi pod wielką szybkością. Wiedziałam, że pewnie już za chwilę umrę rozszarpana przez bestię, która mnie goniła. Czarnego kota, o wiele mniejszego ode mnie, ale wyczuwałam, że drzemie w nim wielka siła.
Przeskakiwałam przez korzenie wielkich drzew i dziury. Przez wszystko co stanęło mi na drodze, jednak zdawałam sobie sprawę, że ta bestia i tak prędzej czy później mnie dogoni. Zatrzymałam się i odwróciłam do wielkiego kota. Musiałam umrzeć z honorem.
Pierw kot spojrzał nam nie zdziwiony swoimi pięknymi bursztynowymi oczami, a potem zaczął miałczeć. Zanim się obejrzałam obok niego stanął drugi kot. Z pięknymi zielonymi oczami i delikatnymi plamkami. Przede mną stała młoda pantera i lampart!
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/f8/88/71/f88871d665f5a793992a5971df3b0ea6.jpg
Oby dwoje zawarczały, a później skoczyły na mnie i przygniotły mnie do ziemi. A jednak... Tutaj naprawdę mieszkała bestia, a nawet dwie! Nie wiedziałam co robić, po prostu zamknęłam oczy i pomyślałam o czymś miłym. O wodzie. Pięknych falach, wpadających na plażę. O morzu wyglądającym jak płynny metal. Nawet nie wiedziałam kiedy wodą zrzuciłam koty z siebie, a te uciekły. Jednak znikąd za nimi pojawiła się Namezis, przez co koty nie mogły uciec. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy bestie spłaszczyły się na ziemi, jakby pokazując, że wygrałyśmy.

<Namezis? Za chwilkę wyślę, Ci formularz towarzysza.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Odciśnij łapę i pozostaw swój ślad!